Często powtarzam, że bieganie kocham za poczucie wolności. Nic cię nie ogranicza, robisz to kiedy chcesz, jak chcesz, gdzie chcesz – co jest szczególnie ważne w przypadku takich osób jak ja, które żyją na walizkach. Nie musisz zabierać ze sobą specjalnie dużo sprzętu, nie potrzebujesz żadnej sali, pływalni czy specjalnego miejsca. Jednak prawdziwe poczucie wolności moim zdaniem dają dopiero biegi górskie.
Uciekasz z miasta, odpoczywasz od tego szalonego tempa, od telefonów, laptopów, fejsika i pracy. Wdychasz świeże powietrze, przed tobą roztaczają się malownicze krajobrazy, słuchasz szumu drzew, śpiewu ptaków – tego się nie da opisać, tego trzeba doświadczyć na własnej skórze. Owszem, to nie są same przyjemności. Góry to także wystające kamienie, korzenie, które wyjątkowo łatwo mogą stać się przyczyną kontuzji. To także strome podejścia i niebezpieczne zbiegi. Mimo wszystko, warto dać im szansę. Dlaczego? Jak to zrobić z głową? O tym postanowiłam porozmawiać z samym Marcinem Świercem, Mistrzem Polski w Biegach Górskich.
Gdybyś miał coś poradzić biegaczowi, który dopiero chce zacząć swoją przygodę z górami, co by to było?
Przede wszystkim niech spróbuje spacerów. Rozkoszuj się pięknem i naturą. Na początku przygody niech to nie będzie gonitwa za wynikami. Bo to może szybko się skończyć. Zaczynaj od krótkich biegów, takich na swoje możliwości. Najgorszą rzeczą jest wziąć za dużo na siebie i później się zniechęcić. Góry nie wybaczają błędów. Postaw na sprawność – przed wszystkim mięśnie posturalne.
Dlaczego warto spróbować swoich sił w górach?
Bo są piękne.. niepowtarzalne! Poznajemy piękno natury, które ma miliony lat. Gór i całej przyrody nie stworzył człowiek, góry żyją i się zmieniają i naprawdę da się tam odpocząć od codzienności.
Co sprawiło, że Ty pokochałeś biegi górskie?
Prostota, dostępność rzeczy nieosiągalnych dla zwykłych śmiertelników. Bo chyba odnalazłem w tych biegach siebie, trochę mogę tu pobyć w najlepszym towarzystwie: samego siebie 🙂 Wiele rzeczy wtedy nabiera innego kształtu czy wartości.
O czym powinien wiedzieć każdy, kto planuje starty w górach?
Nie zaczynaj zbyt mocno! Niech te kilka pierwszych startów pokaże, w którym jesteś szeregu. Jest taka zasada „kto wolniej zacznie szybciej skończy”. Na kolejnych startach przekraczaj powoli swoje granice (jeśli za pierwszym razem pobiegłeś 300m pod stromą górę to nasennym razem spróbuj granicę przesunąć do 500m) i tak małymi krokami do przodu. Pamiętaj też o bezpieczeństwie: warto dobrze znać trasę, sprawdzić pogodę, bo może się zmienić w ciągu kilku minut. Trzeba być przygotowanym na wiele wariantów, które mogą nas zaskoczyć.
Mieszkam w mieście, ale chcę biegać w górach – możliwe? Jak się do tego przygotować?
Wszystko jest możliwe: w swoim treningu dodaj akcenty crossu, siły biegowej, podbiegów, pamiętaj o wycieczkach biegowych. Od czasu do czasu szukaj w okolicy większych górek. Spędzaj co kilka tygodni weekend w górach. Ucz się tych ich, ale też odpoczywaj.
Od startu na jakim dystansie najlepiej zacząć?
Najlepszym dystansem będzie między 5-10 km biegu alpejskiego czyli pod górę/szczyt. Wtedy organizm tak nie dostanie w kość, biegi anglosaskie są następnym krokiem. Na końcu dopiero przychodzi pora na ultra…
Twoim zdaniem jakie błędy najczęściej popełniają ludzie, którzy przenoszą się z asfaltu w teren?
Nie mają pokory i trochę zbytnio szaleją… Do tego góry wymagają wszechstronności, sprawności która często jest zaniedbana. Teren wymusza takie ruchy trochę niestandardowe – gdzieś trzeba przeskoczyć, zbiec… do tego trzeba być przygotowanym.
No i pamiętajcie, jak mówi Marcin: wszystko jest możliwe!