„Wiesz co? Na nowo zachciało mi się trenować. Jednak w grupie to co innego niż samemu. Można się więcej nauczyć, szybciej coś załapać, zapytać się, poradzić” – powiedział mi wczoraj Tomek, który był zachwycony swoim treningiem motocrossowym. Jak widać ta zasada działa w przypadku każdej dyscypliny sportu, nawet tych bardziej ekstremalnych. Przypomniałam sobie ile frajdy mi dają grupowe treningi i dlatego dziś krótka rzecz na temat: trening – razem czy osobno?
Kiedy zaczynałam biegać, lubiłam robić to sama. To był taki czas dla mnie: moja muzyka, piękna Warszawa, której uroki odkrywałam na nowo po dwóch latach nieobecności i ja z moim różnymi przemyśleniami. Nie chciałam startować w zawodach, biegać ze znajomymi czy iść na zajęcia grupowe. Jedno jest pewne: do dziś lubię treningi indywidualne: czy to na siłowni, czy w plenerze. Zawsze wolałam pływanie od gier zespołowych. Tak już mam. Ale podczas regularnego uprawiania różnego rodzaju sportów, odkryłam uroki jednego i drugiego. Moim zdaniem warto postawić na zdrowy mix: czasem sam na sam czasem grupowo. Dlaczego? Jest kilka powodów.
SOLO
Chwila dla siebie
Każdy czasem ma ochotę pobyć sam ze sobą. Nie rozmawiać, nie przejmować się towarzystwem innych osób, robić to, na co ma ochotę w danym momencie. Indywidualny trening daje nam tę swobodę, że nie musimy co do minuty zaplanować jego startu czy zakończenia, nie ma potrzeby, by wpasować się w grafik innej osoby. Nie musisz z nikim rozmawiać, dostosowywać się, jesteś tylko Ty i np. Twoja ulubiona muzyka. Dzisiaj, kiedy chętnie biorę udział w grupowych treningach czy startuję w zawodach, nadal bardzo lubię te chwile, gdy jestem sama ze swoimi butami biegowymi czy kartą na siłownię. Nie muszę się przejmować rozkładem zajęć, umawiać z koleżanką, stresować w pracy, że nie zdążę. Lubię ten luz, bo każdy trening to dla mnie forma relaksu, nawet totalny wycisk. W końcu nic nie działa skuteczniej na stres 😉
Indywidualnie skrojony plan
Kiedy trenujesz z kimś, musisz wziąć pod uwagę nie tylko jego grafik, ale także trzeba się liczyć z tym, że każdy z nas jest inny: mamy inne potrzeby, możliwości, cele, przebyliśmy różne kontuzje. Bez względu na to, czy mówimy o treningu siłowym, biegowym czy jakimkolwiek innym, najlepsze rezultaty otrzymamy wtedy, gdy będziemy się trzymać programu przygotowanego stricte pod indywidualne potrzeby i możliwości. Jest jednak kilka wyjść:
– szukamy kogoś na bardzo zbliżonym poziomie, z takim samym celem.
– idziemy na trening wspólnie, ale każdy robi swoje,
– trenujemy wspólnie podczas luźniejszych dni (np.: gry zespołowe, zajęcia fitness, dłuższe wybieganie)
Siła charakteru
Kiedy trenujesz z kimś, masz nieco większą motywację, by wyjść z domu (w końcu umówiłeś się) i dokończyć trening (on da radę, a ja nie?). Samemu łatwiej jest odpuścić. Dlatego, jeśli udaje Ci się konsekwentnie realizować plan treningowy w samotności, wzmacniasz nie tylko mięśnie, ale też psychikę. Walczysz sam ze sobą, nie poddajesz się, uczysz, jak konsekwentnie dążyć do celu i nie poddawać. To świetna sprawa, która przekłada się na inne sfery w życiu.
GRUPOWO
Większa motywacja
Tak jak wspominałam wyżej, w grupie jest łatwiej o motywację. Jeśli jednego dnia nie masz chęci, kolega Cię namówi, gdy on będzie się wykręcał, Ty weźmiesz go w obroty i tak to się kręci, a końcowy efekt jest taki, że trenuje się częściej Pojawia się również duch rywalizacji (bez obaw, zazwyczaj jest bardzo zdrowa). Po pierwsze: na treningach dajemy z siebie więcej, by nie wypaść gorzej niż nasz kompan., po drugie: zaczynamy się czuć źle z tym, że ktoś inny ma siłę i chęć na trening, a nam tak trudno się zebrać. „I co? Ja mam być gorszy? O nie, idę!”
Co dwie głowy to nie jedna
W grupie dużo więcej się nauczysz. Owszem, nie każdy da Ci dobrą radę, często nawet fakt, że ktoś dłużej uprawia daną dyscyplinę sportu, wcale nie oznacza, że wie więcej. Jednak jak stare powiedzenie mówi: Co dwie głowy, to nie jedna. Jak sobie przypomnę te „słodkie” czasy, kiedy po prostu wychodziłam na zewnątrz w bawełnianym t-shircie, z telefonem w ręku i biegłam przed siebie bez żadnego planu (przyznaję, to miłe, więc czasem tak po prostu wybiegam bez mierzenia dystansu, prędkości, bez planu) i uważałam, że po prostu trzeba biegać… A później każde kolejne zawody, każde nowopoznane osoby uczyły mnie, aż wreszcie przyszedł czas na rozmowy z trenerami.
Przyjaźń i networking
Nawet nie masz pojęcia jak wiele ciekawych znajomości można zawrzeć na trasach biegowych, basenach czy podczas każdego innego treningu. To bardzo cenne znajomości: kiedy ludzi łączy wspólna pasja jest moc! Przestaje się liczyć wiek, płeć, status, liczy się tylko wspólna zajawka. Poznałam tyle fantastycznych osób, tak różnych od siebie (pewnie gdyby nie bieganie czy trening siłowy, nigdy byśmy na siebie nie wpadli), że aż się wzruszam na myśl o tym 😉 Naprawdę. A do tego, zawsze możesz poznać kogoś, kto ma podobne do Ciebie plany zawodowe lub szuka akurat takiej osoby jak Ty do swojej firmy. W końcu gdzie lepiej sprawdzić Twój charakter, jeśli nie podczas ostrego wycisku?