„Chodź, pójdziemy pobiegać” – zlitował się nade mną któregoś dnia mój były., kiedy od kilku dni po przeprowadzce zagranicę zaczęłam mu marudzić, że brakuje mi treningów na siłowni, zajęć, fitness, pływania. Nie zdążyliśmy jeszcze uporządkować wszystkich spraw związanych z pracą, mieszkaniem, krótko mówiąc: to nie był czas na szukanie karnetu i dobrej lokalizacji. Trzeba było wymyślić jakąś alternatywę, żeby dało się znieść moje towarzystwo, dlatego zaproponował: „Chodź, pójdziemy pobiegać”. Spragniona codziennej dawki endorfin, od których zdążyłam się uzależnić, zgodziłam się bez namysłu. Chęci mi nie brakowało, roznosiła mnie energia, pojawił się tylko jeden mały problem: przecież ja nigdy wcześniej nie biegałam. Kilka razy wskoczyłam na siłowni na bieżnię mechaniczną, żeby się rozgrzać, ale to raczej przypominało szybki marsz niż truchtanie i trwało zaledwie kilka minut. Bałam się, że nie dam rady, ale pomyślałam, że dużej już nie wytrzymam.
Wskoczyłam w legginsy, koszulkę, buty, które kupiłam na przecenie w sklepie sportowym jeszcze w Polsce i wyszliśmy zwiedzić dzielnicę. No właśnie: co założyłam? To, co miałam pod ręką i to, co było wygodne. Strój do biegania nie powinien stanowić kłopotu, szczególnie jeśli dopiero zaczynasz. Naprawdę nie musisz wydawać majątku na początku swojej przygody z bieganiem.
Strój do biegania
Przed tym, żeby wyjść na pierwsze treningi biegowe, często powstrzymują nas tak głupie argumenty jak: „Nie mam profesjonalnych ciuchów biegowych – jak ja będę wyglądać?” albo „Biegam za wolno, wstyd mi się pokazać na ulicy”. Pamiętaj: niech się wstydzą Ci, którzy nawet nie próbują! Nie potrzebujesz też żadnych profesjonalnych ubrań, by w ogóle zacząć swoją przygodę z bieganiem. Na pewno masz w szafie jakieś legginsy, spodnie dresowe, top, koszulkę, w których zdarza Ci się iść na siłownię, zajęcia fitness, czy chodzić po domu ☺ I to naprawdę wystarczy na początek!
Oczywiście nie unikniesz błędów, ale przecież na nich się uczymy, tak? Ja np. przez bardzo długi czas ubierałam się za ciepło. Wyglądałam na zewnątrz, widziałam, że jest dość chłodno, więc wybierałam taki wariant, który sprawdziły się na spacerze, ale nie podczas biegu… Zakładałam też ubrania, które podczas dłuższych biegów mogą stać się przyczyną bolesnych otarć, ale w momencie, gdy dopiero zaczynasz swoją przygodę z bieganiem, nic ci się nie stanie. Do tego, by pokonać pierwsze kilometry, nie potrzebujesz profesjonalnego sprzętu. Wystarczy chcieć! Naprawdę!
Na poniedziałkowe spotkania, gdzie umawiam się ze wszystkimi, którzy dopiero chcą zacząć biegać, przychodzą osoby, które stawiają swoje pierwsze biegowe kroki. Wyciągają z szafy to, co wygodne i próbują 🙂 Jeśli chcesz do nas dołączyć, możesz to zrobić w każdy poniedziałek o 19:30 na PKP Powiśle.
Wskocz nawet w bawełniane legginsy lub spodnie dresowe (szczególnie dla panów bariera legginsów przez pewien czas może być nie do przeskoczenia), załóż top lub koszulkę, jeśli jest zimno wiatrówkę i działaj!
Pierwszej jesieni, kiedy zaczynałam biegać czyli w 2011 roku wychodziłam w zwykłym t-shirt’cie, bawełnianej bluzie i dresach. Ok, nie było mi szalenie wygodnie, ale na początek to w zupełności wystarcza. Pamiętaj, że na wszystko powoli przyjdzie czas, nie musisz od razu wydawać fortuny na profesjonalne ubranie, choć nie powiem, gdy zaczniesz inwestować, odczujesz ogromną różnicę, jeśli chodzi o komfort biegania. Jednak najważniejsze, by w ogóle zacząć, a do tego potrzebujesz jedynie chęci i zdrowia.
Jeśli masz strój, w którym chodzisz na zajęcia fitness lub na siłownię, załóż go i idź potruchtać. Na początek spokojnie wystarczy.
Późną jesienią i zimą rzeczywiście potrzebujemy nieco więcej ubrań. Ale bez obaw, wcale nie jest tak, że od razu musimy iść do sklepu i kupić wszystko od skarpet po czapkę. Dopóki nie ma mrozów, bawełniane legginsy czy spodnie dresowe wystarczą. Jeśli masz inne – tutaj zwracam się do kobiet – bo np. chodziłaś na zajęcia fitness i kupiłaś biegowe legginsy (ja na przykłada miałam taką jedną parę, którą kupiłam sobie kiedyś na siłownię) to punkt dla ciebie. Do tego t-shirt lub koszulka biegowa (teraz naprawdę można kupić nawet te specjalistyczne za małe pieniądze) oraz kurtka-wiatrówka. W chłodniejsze dni pod kurtkę zakładamy już bluzę typu longsleeve i naprawdę warto jeden taki top z długim rękawem kupić. Ale o to będziemy się martwić jesienią. Teraz naprawdę potrzebujesz niewiele by zacząć!
Najważniejsze są buty!
Jeśli biegasz dość dużo i często (np. 3-4 razy w tygodniu i w sumie pokonujesz ok. 40 kilometrów tygodniowo) naprawdę warto dobrze dobrać buty i nie oszczędzać na nich. To nie tylko kwestia wygody, ale przede wszystkim zdrowia. Źle dopasowany but może się przyczynić nie tylko do otarć czy pęcherzy, ale do kontuzji lub pogłębienia różnych wad, o których istnieniu wcale nie musisz wiedzieć. Ale spokojnie, przecież mówimy teraz o pierwszych krokach w bieganiu: kiedy zaczynasz, nie będziesz przecież pokonywać 40-50 kilometrów tygodniowo.
Na pierwsze treningi wystarczą najprostsze buty do biegania, które możesz kupić za niską cenę w sklepie sportowym, a ostatnio nawet w supermarkecie – tylko ostrożnie, nie sięgaj po najtańsze modele i nie daj się skusić modzie na zasadzie: ten model wszyscy teraz polecają to i ja go kupię. Zanim zobaczysz, czy chcesz biegać, czy jest to sport dla Ciebie, wybierz neutralny, lekko amortyzowany model (jeśli nie masz nadwagi, a w przeszłości nie było żadnych poważnych kontuzji) i stawiaj pierwsze biegowe kroki. Po kilku tygodniach, warto już wybrać się do specjalistycznego sklepu, zrobić badanie i dobrać odpowiednie buty do biegania.
Nie raz słyszałam historie od znajomych, pracujących na co dzień w sklepach biegowych, jak to w drzwiach pojawia się bardzo wysoki mężczyzna (190 cm), masywny, który dopiero zaczyna przygodę z bieganiem. Prosi o buty minimalistyczne, czyli takie, które pozbawione są amortyzacji i przeznaczone do biegania naturalnego. Czytał, że tak jest zdrowo i choć każdy odradza dokonanie tego zakupu, facet wychodzi ze sklepu z butami bez amortyzacji. Jakie mogą być tego konsekwencje? Bardzo poważne!
– Jeżeli ktoś waży 100kg i zacznie biegać w zwykłych trampkach, to już po nim – mówi trener Jacek Gardener. – Uderzenie w podłoże to trzykrotność wagi użytkownika, mamy 300kg. Po 5 kilometrach biegu (zakładamy, że ktoś jest w stanie pokonać taki dystans wydolnościowo) na pewno do domu wróci z bólem w stawach. Już na początku warto kupić buty choćby z minimalną amortyzacją, by nie zrobić sobie krzywdy. Im więcej ważymy, tym większa powinna być amortyzacja. Jednak to działa też w drugą stronę: osoba lekka nie powinna mieć zbyt dużej amortyzacji, bo efekt będzie taki, jakbyśmy kupili samochód ciężarowy i jeździli nim bez towaru. Jeśli amortyzacja będzie za duża, przestanie działać w taki sposób, jaki producent przewidział.
Dlatego pierwsze buty powinny być tańsze, żebyśmy mogli się nieco “rozbiegać” przed kupnem modelu idealnego dla nas, ale nie oszczędzajmy przesadnie. Możemy kupić tańszy t-shirt, albo tak jak wspominałam, na samym początku: truchtać nawet w zwykłym bawełnianym, podobnie wygląda sytuacja ze spodniami. Dopóki nie pokonujemy bardzo długich dystansów – a tak przecież jest, gdy zaczynamy biegać – nie nabawimy się bolesnych otarć. Nie oszczędzajmy jednak na butach, szczególnie jeśli mamy nadwagę lub w przeszłości mieliśmy jakieś kontuzje.
I teraz możesz się zdziwić: ważne są także skarpety. Wszelkiego rodzaju stópki schowaj na upały. W chłodniejsze dni niezwykle ważne jest to, by chronić ścięgno Achillesa dlatego wybierz nieco dłuższe (wystarczy, że będą za kostkę) najlepiej sportowe skarpety (lepiej wchłaniają pot), ale nie muszą być stricte biegowe, często można w dobrej cenie kupić skarpety typu „sport”, które też świetnie się sprawdzają i są dużo tańsze.
To co, gotowi na pierwsze kroki biegowe? Naprawdę nie musicie zaczynać od dużego shoppingu, choć przyznam, że to bardzo przyjemne, kiedy można przerzucić się na specjalistyczny strój do biegania, a zakupy w sportowych sklepach uzależniają. Panna Anna ostrzega!