Legginsy do biegania muszą być kolorowe – to hasło Panny Anny. Rzeczywiście, zawsze kochałam żywe kolory, a w bieganiu polubiłam między innymi to, że tutaj można sobie pozwolić na wszystko. Na co dzień też nie stronię od koloru, to jednak wiadomo, że umiar musi być. Na szczęście w przypadku ubrań sportowych, wszelkie pomarańcze, fiolety, róże i turkusy są mile widziane, nawet razem. Dodatkowo: dzięki charakterystycznym akcentom, łatwiej wyłapać nas w tłumie i kibicować na zawodach!
Pytacie mnie często w wiadomościach prywatnych o poszczególne modele legginsów do biegania i na fitness. Konkretnie dotyczy to 3 modeli i dlatego dzisiaj je opiszę, żeby ułatwić Wam sprawę 🙂 Oto krótki przegląd tego, co znalazłam w swojej szafie:
1. The Nike Tight of the Moment-Midnight Craftwork
Te zdecydowanie wzbudziły największe zainteresowanie. To specjalna edycja, która pojawiła się w kilku wariantach kolorystycznych w ramach kolekcji stworzonej we współpracy firmy Nike z japońską artystkę Yuko Kanatani – The Nike Tight of the Moment. W Polsce pojawiły się trzy modele: wariant różowy – Magical Kaleidoscope, żółty – Sparkling Sunburst oraz ten, który mam na zdjęciu: Midnight Craftwork.
Zalety: bardzo przyjemny dla ciała materiał, po prostu piękne: to trzeba przyznać: jeszcze żadne legginsy tak bardzo mi się nie podobały. Bardzo dobra jakość: kolor się nie spiera, nitki nie wypruwają. Mam je od 6 miesięcy, zakładam dość często, a wyglądają jak nowe. Nie są bardzo elastyczne, można je nosić na co dzień. Nie są to legginsy typowo biegowe.
Wady: Cena i dostępność. Gdy pojawiły się w sprzedaży, kosztowały 399 złotych i rzeczywiście można było je kupić w niewielu miejscach. Dzisiaj cena jest nieco bardziej przystępna: 299 złotych. Brak kieszonki na klucze, telefon – nie mają ani jednej.
2. Nessi legginsy damskie
Moim zdaniem bardzo fajna inicjatywa. Młoda, polska marka, której bardzo kibicuję, bo ciężko jest się dzisiaj przebić na rynku, gdy mamy tak znane marki jak Nike, adidas, Reebok, Asics itd. A tutaj fajny kolor, rodzimy produkt, który jest szyty w Polsce i przystępna cena.
Zalety: Dobra cena – legginsy długie 159,99 złotych, 3/4 139,99 złotych. Dobra jakość – legginsy szyte są w Polsce, łatwo o kontakt z producentem w razie potrzeby. Materiał jest dobrej jakości, elastyczny, duży wybór jeśli chodzi o rozmiarówkę.
I najważniejsze – są kolorowe! Spory wybór wzorów tylko ostrożnie, bo tutaj czai się niebezpieczeństwo, o które kilka kobiet mnie pytało… niektóre wzory mogą poszerzać nasze nogi i pupy. Ale o tym przy wadach…
Wada: Niestety trzeba rozważnie dobierać wzory, bo jeśli ktoś nie jest filigranowy, ja np. mam dość masywne nogi, to takie legginsy mogą je dodatkowo powiększyć.
Brak kieszonki na klucze, telefon – nie mają ani jednej. Dla mnie niestety jest to zawsze bardzo duża wada. Kiedy wychodzę na trening w legginsach bez kieszonek, muszę upychać klucz do domu w staniku, a to się kończy otarciami. W przypadku długich nie ma problemu, bo zwykle biegamy w nich wtedy, gdy jest chłodniej, zatem kieszonkę mamy np. w kurtce, ale krótsze legginsy często zakładam z krótszym topem no i wtedy pojawia się problem.
3. Nike Epic Run Printed Capri (biało-czarne 3/4)
Mimo tego, że nie krzyczą kolorem na kilometr, to jedne z moich ulubionych legginsów. Oddychają, dobrze wyglądają i co najważniejsze: mają sporą kieszonkę z tyłu, do której wchodzi nawet telefon.
Zalety: dość przystępna cena, porównywalna do Nessi: 175,00 złotych. Przyjemny materiał, bardzo ładne, a wiadomo, że dla kobiet to się liczy 😉 Wygodne, trwałe, nie farbują, nie obcierają.
Wady: nie zauważyłam. Może jedyna jest taka, że są dość jasne, a materiał taki, że szybko się brudzi, ale co to dla nas biegaczy? Pralka chodzi non stop!
Reasumując: owszem, jestem kobietą i ważne jest dla mnie to, żeby legginsy najzwyczajniej w świecie fajnie wyglądały. I to nie tylko na zgrabnym tyłku szczupłej modelki, ale też na moim. Jednak z tego względu, że biegam całkiem sporo, najważniejsze są dla mnie aspekty praktyczne. Na przykład nie rozumiem takiej prostej kwestii: dlaczego wciąż produkowane są legginsy bez kieszonki na klucz czy telefon? Wiem, że można schować je w innym miejscu, ale to mała rzecz, a ucieszyłaby każdą biegaczkę, mam rację? Może producenci ten apel przeczytają i coś poradzą!