Od stycznia wziąłeś się za siebie: wykupiłeś karnet na siłowni, umówiłeś się ze znajomymi na wspólne bieganie, zapisałeś się na basen. Gratulacje! Jesteś już na dobre. Ale schody zaczną się dopiero za kilka tygodni. Co zrobić, żeby wytrwać w noworocznych postanowieniach i nie poddać się? Jest na to kilka sposobów.
Metoda małych kroków
Nikt nie lubi wielkich zmian. Nawet jeśli wydaje ci się, że uwielbiasz wyzwania i jak coś robić, to już na 100%, nie porywaj się na rewolucję. Jeśli do tej pory obiecywałeś sobie, że będziesz regularnie trenować, ale nic z tego nie wychodziło i twoja aktywność ograniczyła się do przebieżki do autobusu, nie zaczynaj trenować 6 razy w tygodniu. Zacznij od dwóch treningów i stopniowo wprowadzaj zmiany. W wolne dni, spróbuj się wybrać na krótki marszobieg. Zwiększaj dawkę, ale stopniowo. Podobnie wygląda sprawa z intensywnością. Chyba nie chcesz, by bóle mięśni powstrzymały cię od aktywności na kolejne dni?
Nie dość, ze twój organizm lepiej zareaguje na stopniowe zwiększanie dawki i intensywności, to także twoja głowa. Łatwiej ci będzie zmotywować się do dwóch wieczorów spędzonych na treningu niż do tego, by każdego dnia rezygnować z kina ze znajomymi, czy kolacji z przystojniakiem. Liczne badania naukowe dowodzą, że boimy się zmian i dużo lepiej sobie radzimy w sytuacjach, gdy możemy się do nich przystosować powoli.
Wniosek 1.
Jeśli nie chcesz szybko się wypalić, poczuć niechęć, zmęczenie i narzekać na brak czasu dla bliskich i dla siebie, wprowadzaj zmiany stopniowo.
Dieta to sposób żywienia
Ta sama zasada stopniowej adaptacji powinna dotyczyć twojej diety. Przyznaj się: ile razy testowałeś na sobie różnego rodzaju wynalazki? Dieta Dukana, dieta Cambridge, dieta South Beach, dieta kopenhaska i wiele, wiele innych. Efekty rzeczywiście przychodzą szybko, ale prawda jest taka, że mało komu udaje się zachować nową sylwetkę.
Wniosek 2.
Nie porywaj się na drakońskie diety. Zmiany wprowadzaj stopniowo. Staraj się zmienić sposób żywienia na zdrowy, jak najmniej przetworzony. Nabierz zdrowych nawyków, które będziesz mógł wprowadzić w swoje życie na dobre, a nie na miesiąc.
Sport ma być przyjemnością
I ostatnie, ale moim zdaniem najważniejsze: wybierz taką dyscyplinę sportu, która sprawia ci frajdę. Jeśli nie lubisz biegać, ale zmuszasz się do tego codziennie, bo „wszyscy mówią”, że bieganie najszybciej pomaga schudnąć, zaufaj mi: w końcu zrezygnujesz. I choć sama rozkochana jestem w bieganiu, powiem teraz coś, za co możecie mnie rozszarpać: nie każdy musi biegać. Kiedy przychodzą do mnie znajomi i mówią: „Ja chciałabym biegać, ale nie lubię. Od razu ciężko mi się oddycha, pali mnie w klatce, nie sprawia mi to żadnej frajdy. Męczę się”, odpowiadam: „Po pierwsze: pewnie biegasz za szybko, wrzuć na luz i zacznij powoli. Po drugie: jeśli tego nie lubisz, rób coś innego”. Przecież jest tyle fantastycznych sportów, które warto uprawiać: pływanie, jazda na rowerze, na rolkach, wspinaczka, crossfit i wiele, wiele innych. Potem dodajesz bieganie tylko jako element (albo i nie), który jest ci potrzebny do osiągnięć w dziedzinie, którą wybrałeś (ja tak mam z treningiem siłowym, który lubię, ale nie kręci mnie aż tak jak bieganie).
Wniosek 3.
Znajdź coś swojego i baw się tym. Matt Fitzgerald w swojej książce “Waga startowa” przytacza wiele badań, które są dowodem na to, że osoby, które trenują tylko po to, by schudnąć, najszybciej i najczęściej się poddają.
I jeszcze jedno: odpoczywaj, by mieć siłę na kolejne wyzwania!
Powodzenia!