Na początku przygody z bieganiem większość z nas zarzeka się, że nigdy nie będzie startować w zawodach. Pamiętam, jak przez dobry rok zapierałam się rękoma i nogami: “Ja biegam dla przyjemności! Nie mam zamiaru z nikim rywalizować, spinać się, stresować” – powtarzałam niczym mantrę. I faktycznie, dość długo byłam nieugięta. Jednak chyba na każdego przychodzi czas.
Pewnego dnia po prostu chcesz więcej. Takie zwykłe bieganie po utartych ścieżkach przestaje Cię cieszyć i chcesz więcej. Przyznaję, ja nie chciałam startować w żadnym biegu, a kiedy już podjęłam decyzję, to od razu pomyślałam o maratonie. Na szczęście miałam wokół siebie mądrych ludzi, którzy powiedzieli: Dobrze, ale wystartuj najpierw w czymś mniejszym, żeby się oswoić z nową sytuacją.
Dlatego dzisiaj kilka prostych porad dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z bieganiem i jeszcze nie startowali w żadnych zawodach.
Zacznij od krótszego dystansu
Zdarza się, że od razu wybieramy bardzo ambitny cel: maraton. W porządku, ale mimo wszystko lepiej po drodze zapisać się na kilka biegów na mniejszym dystansie, bardziej kameralnych, by oswoić się ze startem w zawodach. Jak jest z piciem? Co z jedzeniem? Czy mogę gdzieś zostawić rzeczy? Czy na trasie biegu są toalety i czy w ogóle będzie chciało mi się z nich skorzystać? Czy w trakcie biegu mam dam radę coś zjeść, skoro nie praktykuję tego na co dzień na treningach? Przed pierwszym startem w głowie będą się mnożyć pytania. To dopiero początek długiej listy. Żeby się nie stresować, warto wystartować najpierw w kilku innych biegach, bo sam dystans maratonu jest już wystarczającym przeżyciem.
Moja rada: zapisz się na maraton, jeśli wiesz, że zdążysz się przygotować, ale znajdź kilka innych biegów, które zdążysz zaliczyć po drodze. Ja zapisałam się na pierwszy maraton w maju i do tego czasu wystartowałam w zawodach na 10km w czerwcu, potem w półmaratonie terenowym w lipcu i zwykłym w sierpniu. Dzięki temu zobaczyłam z czym to się je i mniej więcej miałam świadomość tego, na jakim jestem poziomie.
Postaw na urozmaicenia
Zamiast wychodzić codziennie na swoją sprawdzoną “dyszkę” lepiej postawić na urozmaicony plan treningowy. Oczywiście wszystko zależy od tego, jaki masz cel. Jeśli marzysz o starcie w maratonie, trzeba popracować przede wszystkim nad wytrzymałością i np. raz w tygodniu wychodzić na dłuższe wybieganie, ale warto też dodać jeden trening szybkościowy i jeden taki, na którym popracujesz nad siłą biegową. Jeśli chcesz biegać szybko, wprowadź interwały i treningi tempowe, z kolei W górach przyda się siła biegowa, którą zrobisz na podbiegach lub schodach. To oczywiście w wielkim skrócie, ale pamiętaj, że im więcej różnych bodźców, tym lepszy efekt końcowy, nie bądź leniem i nie idź na łatwiznę 🙂
Pamiętaj o rozgrzewce
Tuż przed startem trzeba się rozgrzać. Przetruchtaj się, by przygotować organizm do pracy na wyższych obrotach, a następnie wykonaj kilka dynamicznych ćwiczeń, by rozgrzać stawy i mięśnie. Na koniec możesz wykonać kilka szybszych akcentów, by nastawić się na pracę na wyższym tętnie. Kiedyś tego nie robiłam jak należy, a teraz naprawdę czuję ogromną różnicę.
Śniadanie zjedz z głową
Uwielbiasz jajecznicę? Tym razem może warto z niej zrezygnować. Postaw na coś lekkostrawnego i bogatego w węglowodany. Sprawdzone śniadanie biegaczy przed startem to pieczywo (w tej wyjątkowej sytuacji – białe) z dżemem lub miodem. Taki posiłek szybko dostarczy mięśniom glikogen. Niektórzy jedzą owsiankę, inni ryż z owocami – najważniejsze jest to, żeby nie eksperymentować tuż przed zawodami. Będzie dobrze!
Powodzenia!