Jakie buty do biegania wybrać? – to pytanie, które najczęściej zadają biegacze: zarówno ci początkujący, jak i ci, którzy biegają od dawna i wciąż szukają nowych rozwiązań lub buta idealnego. Od czego zacząć? Ja doradzam wizytę u fizjoterapeuty, który dokładnie nas „obejrzy” lub konsultację w dobrym sklepie biegowym, gdzie zrobią nam badania ale przede wszystkim: przeprowadzą szczegółowy wywiad!Testowałam na sobie obydwie metody i uważam, że każda z nich jest godna polecenia ale pod jednym warunkiem: w przypadku sklepu, musimy mieć pewność, że obsługuje nas profesjonalista, który doskonale wie, o czym mówi. Tylko skąd pewność, że trafiliśmy w dobre ręce? Oczywiście najlepiej wybrać sklep czy nawet konkretną osobę z polecenia, ale co, jeśli nie mamy takiego typu?
– Trzeba sprawdzić, czy sprzedawca zadaje dużo pytań. Jeśli wpadamy do sklepu, mówimy: “Chcę kupić buty do biegania”, a sprzedawca pyta się “Które się Pani podobają?” albo “Jaki rozmiar podać?” to nie trafiliśmy w dobre ręce – mówi Łukasz Miedźwiedź ze Sklepu Biegacza na Powiślu. Ostatnio miałam przyjemność na niego trafić i tak dobrze nam się rozmawiało na temat butów do biegania, że nawet nie wiem kiedy zleciała godzina. Powiedział mi tyle ciekawych rzeczy, że postanowiłam odświeżyć dawny tekst.
– Wszystko zaczyna się od rozmowy. Zanim zaczniemy proponować konkretne modele, trzeba zrobić szczegółowy wywiad. Ktoś, kto pojawia się w sklepie po raz pierwszy, może być wręcz zaniepokojony, że najpierw musi odpowiedzieć na tyle pytań – mówi Łukasz. – A jednak tutaj wszystko ma znaczenie: jak długo biegamy, jak często, po jakiej nawierzchni, czy startujemy w zawodach, jaki jest nasz cel, czy mieliśmy kontuzje, czy coś nas boli, przeszkadza, w jakich butach biegało nam się dobrze, a w jakich źle itp.
Jeśli już wiesz, że wybrałeś właściwe miejsce, czas zacząć zabawę!
Jak kupić buty do biegania? Z tym pytaniem zwróciłam się do Jacka Gardenera, który jest nie tylko teoretykiem, ale również praktykiem. Biega od wielu lat (rocznie pokonuje średnio 7 tysięcy kilometrów) jest trenerem (trenował m.in kadrę juniorów Pięcioboju Nowoczesnego, szkoli amatorów) oraz właścicielem sklepu Jacek Biega.
– W większości profesjonalnych sklepów biegowych możemy sobie zrobić różnego rodzaju testy np, na bieżni czy przy pomocy skanera. Jednak moim zdaniem najważniejsza jest rozmowa – mówi Gardener. – Raptem zaczynamy sobie przypominać o skręconej w przeszłości kostce, o problemach z kolanem. Uświadamiamy sobie, że od dziesięciu lat siedzimy w pracy przed komputerem z głową skierowaną w jedną stronę, a kolei siedząc na krześle podciągamy jedną stopę pod pośladek, bo tak jest nam wygodnie. Robimy to nieświadomie, a tego typu sprawy mają ogromny wpływ na naszą postawę.
Buty z amortyzacją czy bez?
Załóżmy, że na podstawie testu i rozmowy udało nam się ustalić, jaki but byłby dla nas najbardziej odpowiedni. Co z amortyzacją? Mała, duża, wcale? Ostatnio tak popularne są buty do biegania naturalnego.
– Buty minimalistyczne służą do biegania naturalnego: angażują wszystkie więzadła, mięsnie, kości. To buty bardzo fajne i wygodne chociaż ja radziłbym, aby były jedną z kilku par, jakie mamy – mówi Artur Jabłoński, trener. – Doradzamy by była to druga, czy nawet trzecia para i używana od czasu do czasu. Oczywiście należy tę stopę często uruchamiać, aktywować, czasem biegać po piachu, trawie, w domu wykonywać choć elementy ćwiczeń na stabilizację. Jeśli będziemy zwyczajnie „klepać kilometry” i nie będziemy ćwiczyć siły biegowej, stabilizacji, urozmaicać treningów, to rzeczywiście aktywność stopy w zwykłych butach będzie niewielka – mówi Jacek Gardener.
Czy to oznacza, że nie powinniśmy zaczynać naszej przygody z bieganiem od butów naturalnych? Są lekkie, wygodne, a buty z amortyzacją kojarzą się z mniejszą dynamiką. Sprawiają wrażenie “twardych”, spowalniających.
– Są buty pośrednie, które dobrze amortyzują, ale jednocześnie są lekkie, miękkie i zachęcają do szybkiego biegania. To są właśnie buty neutralne – mówi Artur Jabłoński.
– Jeśli nie mamy nadwagi, a w przeszłości nie cierpieliśmy na żadne poważniejsze kontuzje, to warto pomyśleć o bucie neutralnym i to już na samym początku przygody z bieganiem. Jest to but, który z jednej strony jest bezpieczny ze względu na amortyzację, ale nie spowalnia, nie ciąży na nodze, bo nie mam jej aż tak wiele – wyjaśnia Łukasz Miedźwiedź ze Sklepu Biegacza.
Jak widać: problem trudny i złożony. Wszystko zależy od naszej wagi, doświadczenia, tego ile biegamy, po jakiej nawierzchni, czy będziemy w nich startować czy nie, jak wyglądają nasze treningi i jaka jest nasza przeszłość, jeśli chodzi o kontuzje. Zacznijmy od podstawowej kwestii czyli wagi.
– Im więcej ważymy, tym większa powinna być amortyzacja. Jednak to działa też w drugą stronę: osoba lekka nie powinna mieć zbyt dużej amortyzacji, bo efekt będzie taki, jakbyśmy kupili samochód ciężarowy i jeździli nim bez towaru. Jeśli amortyzacja będzie za duża, nie będzie działała w taki sposób, jaki producent przewidział – wyjaśnia Jacek Gardener.
Buty startowe a treningowe
Często słyszymy: to jest świetny but startowy, a to typowy but treningowy. Łatwo sobie wyobrazić, że jeden służy do codziennych treningów, a drugi powinien być przeznaczony na zawody. Mało kto może sobie na początku kariery biegowej pozwolić na taki luksus, by mieć jedną parę zarezerwowaną wyłącznie na starty, jednak warto wiedzieć, co się kryje za tymi terminami.
– Te dwa buty powinny się różnić od siebie przede wszystkim amortyzacją. Buty treningowe, to takie, w których biegamy na co dzień, pokonujemy w nich więcej kilometrów, dlatego powinny mieć większą amortyzację, by zabezpieczać nasze ścięgna, przyczepy przed przeciążeniami. Muszą być w stanie rozproszyć całe uderzenie o podłoże. Zwykle są też nieco bardziej wytrzymałe, bo muszą dobrze znieść wszystkie nasze treningi. Buty startowe z kolei są zazwyczaj bardzo lekkie, elastyczne, dopieszczone dla oka, mają mniej amortyzacji. Muszą być przede wszystkim lekkie i dynamiczne – mówi Artur Jabłoński, trener i czynny zawodnik (1:10:03 – półmaraton Warszawski 2013)
Buty dla początkującego biegacza
Ostatnio wiele się mówi na temat tego, czy początkujący biegacze powinni zaczynać od butów minimalistycznych/naturalnych czy amortyzowanych. Część osób jest zdania, że lepiej zacząć biegać nawet w najprostszych trampkach lub butach do biegania naturalnego, by od razu uczyć się angażować wszystkie ścięgna, a część, że amortyzacja jest bardzo potrzebna szczególnie przy pierwszych kilometrach.
– Wszystko jest bardzo indywidualną kwestią i zależy od wielu czynników, między innymi od tego, po jakiej nawierzchni biegamy, jak długo, jak często, ile ważymy. Jeżeli ktoś waży 100kg i zacznie biegać w zwykłych trampkach, to już po nim. Uderzenie w podłoże to trzykrotność wagi użytkownika, mamy 300kg. Po 5 kilometrach biegu (zakładamy, że ktoś jest w stanie pokonać taki dystans wydolnościowo) na pewno do domu wróci z bólem w stawach. Już na początku warto kupić buty choćby z minimalną amortyzacją, by nie zrobić sobie krzywdy już na początku – wyjaśnia Jacek Gardener.
– Nawet przy idealnej wadze czy przeszłości bez kontuzji zalecałbym na początek buty z amortyzacją, niewielką, by aktywować stopę, ale jednak. To będzie bezpieczny początek – mówi Łukasz Miedźwiedź.
Czyli profesjonalnego stroju nie musimy mieć już na początku, ale w buty warto się zaopatrzyć?
– Zacznijmy od tych butów „oczko niżej”, nieco tańszych od najlepszych modeli, ale nie oszczędzajmy przesadnie nawet na pierwszym bucie do biegania. Możemy kupić tańszy t-shirt, biegać w tańszych spodenkach. Dopóki nie pokonujemy bardzo długich dystansów – a tak przecież jest, gdy zaczynamy biegać – nie nabawimy się bolesnych otarć czy poważnych kontuzji. Nie oszczędzajmy jednak na butach, szczególnie, jeśli mamy nadwagę lub w przeszłości mieliśmy jakieś problemy – radzi trener. – My zawsze doradzamy buty z amortyzacją. Często będzie ona niewielka, na niskich offsetach, czyli na niskim przełożeniu z pięty na śródstopie, co jest już blisko minimalizmu, jednak z amortyzacją, chyba, że są ku temu wyraźne przeciwwskazania – dodaje. W Sklepie Biegacza usłyszałam to samo.
Niestety często zdarza się, że kupujemy model, który akurat jest w promocji lub ulegamy sile reklamy i kupujemy but, który wcale nie jest dla nas odpowiedni.
– Większość początkujących biegaczy, którzy do nas przychodzą, trafia tutaj już z kontuzją. Swoją przygodę z bieganiem zaczęli tak, że kupili pierwszy lepszy model, który odpowiadał im cenowo i wizualnie, zaczęli biegać. Okazało się, że to nie był but dostosowany do ich stopy i pojawiły się problemy. Trafiają do nas po wizycie u fizjoterapeuty, ortopedy, poradzie bardziej doświadczonego biegacza. Rzadko kiedy do sklepu przychodzą początkujący biegacze.
Powiedzmy sobie szczerze: często oprócz ceny kusi nas wygląd buta. Podoba nam się zgrabna pani z reklamy, która mknie przez ulice miasta w pięknych kolorowych butach i od razy wiemy, że chcemy ten model, żaden inny.
– Zdarzają się takie sytuacje. Kiedy wiem, że to nie jest dobry wybór dla danej osoby, opowiadam o tym, jakie mogą być konsekwencje. Pokazuje inne modele, które byłby zdecydowanie lepsze, ale to do klienta należy decyzja – mówi Łukasz Miedźwiedź.
Ostateczny wybór
Badania zrobione, dokładny wywiad przeprowadzony. Wiemy, jaka jest waga, jakie będzie przeznaczenie buta, dobraliśmy odpowiednią amortyzację. Sprzedawca zwykle proponuje kilka modeli różnych firm, które spełniają te kryteria.
– Przebiegnijmy się jeszcze po sklepie w każdym z tych butów. Zobaczmy, jak się w nich czujemy nie tylko stojąc w miejscu, czy chodząc po sklepie – radzi Łukasz Miedźwiedź.
Który but ostatecznie wybrać?
– Taki, w którym czujemy się najbardziej komfortowo. Każdy ma inną stopę i dlatego na tym etapie już sam musi wybrać. Jeśli zakładamy but biegowy, czujemy, że wszędzie przylega, nic nie odstaje, jest przyjemnie, komfortowo, niemalże jak w domowych kapciach, to znaczy, że jest to but dla nas – podsumowuje Jacek Gardener, a ja się pod tym podpisuję. Zanim cokolwiek wiedziałam o bieganiu i odpowiednich butach, wybierałam po prostu te, w których czułam się jeszcze lepiej niż bez nich i (odpukać) poważnej kontuzji jeszcze się nie nabawiłam czego i Wam życzę!
Pingback: Jak zacząć biegać i robić to sensownie? - Panna Anna Biega()