Buty treningowe, startowe, neutralne, mocno amortyzowane, minimalistyczne – to dopiero początek długiej listy. Jak się w tym wszystkim połapać? Skąd wiedzieć, które buty warto mieć, a jakie możemy sobie darować?
Wiadomo, idealnie byłoby mieć szafę pełną butów do biegania i na każdy trening zakładać inne. Wybierasz się na szybki trening na tartanie? Wskakujesz w startówki. Marzy ci się dłuższe wybieganie w lesie? Sięgasz po buty terenowe. Ale kto ma na to wszystko pieniądze? Usiadłam kiedyś i policzyłam: jeśli trzy pary butów i będziesz je zakładać wymiennie w zależności od tego, na jaki trening się wybierasz, wydasz tyle samo, co w przypadku kupienia jednej pary butów. Jak to możliwe? Bo po pokonaniu kilkuset kilometrów i tak trzeba będzie je wymienić, a tak w każdej z tych par biegasz rzadziej – wychodzi na to samo, a komfort jest jednak większy. Po ilu kilometrach należałoby wymienić buty, by spełniały swoją funkcję? – W przypadku amatora po 350-500 kilometrach – mówi Szczepan Figat, fizjoterapeuta z poradni Fizjoperfekt. A ile par butów dobrze byłoby mieć? – Trzy pary butów na rok: treningowe, startowe i terenowe, które dodatkowo sprawdzą się w mokrym terenie – dodaje.
Porozmawiałam z nim o butach biegowych i przygotowałam mały poradnik, który powinien wyjaśnić co nie co:
Buty do biegania w terenie: dlaczego warto je mieć?
Wszystko zależy od tego, po jakim podłożu chcemy biegać. Buty terenowe są skonstruowane w taki sposób, że dużo bardziej chronią stopę. Trudniej w nich o urazy, choćby tak popularne jak skręcona kostka. Podeszwa jest twarda, ma zupełnie inny bieżnik, dzięki czemu nie ma problemu, gdy staniemy na patyk, kamień czy wdepniemy w błoto.
But do biegania po asfalcie jest lżejszy, bardziej dynamiczny, podeszwa jest cieńsza (no chyba że wybieramy mocno amortyzowany model) od tej, którą mamy w butach terenowych.
Buty do biegania zimą: na co zwrócić uwagę podczas zakupu?
Przede wszystkim na to, by nie przemakały. Gdy wyjdziemy na zewnątrz i będziemy biegać w śniegu w lekkich butach, w których trenowaliśmy latem, jest spora szansa, że już po 2-3 kilometrach będziemy mieć mokre stopy. W konsekwencji pojawiają się odciski, bolesne otarcia, możemy się przeziębić no i powiedzmy sobie szczerze: takie bieganie w chłodne dni w mokrych skarpetach jest mało komfortowe, dlatego warto pomyśleć o nowej parze na jesienne deszcze i zimowe mrozy.
But treningowy a startowy: czym się różnią?
Buty treningowe są na pewno trochę cięższe, nieco mocniej amortyzowane niż buty startowe. Jeśli wybieramy się na dłuższe wybieganie czy spokojniejszy trening, to najlepiej zrobić to w takim właśnie bucie. W przypadku, gdy nie mamy żadnej poważnej kontuzji, ani problemów ze stawami, waga naszego ciała jest w normie, najbezpieczniej wybrać but neutralny, który z powodzeniem będzie nam służył podczas codziennych treningów. Gdy biegamy dużo, warto sprawdzić, czy ewentualnie nie potrzebujemy specjalnej wkładki ze wsparciem dynamicznym. Służą one temu, by np. nauczyć stopę prawidłowego przetaczania.
Powoli odchodzi się od butów korekcyjnych, z mocną amortyzacją. Tak naprawdę jest niewielka grupa odbiorców, którzy dobrze się czują w takich butach, a przed sprzedawcą stoi bardzo trudne i odpowiedzialne zadanie: bardzo ciężko jest je dobrać w taki sposób, by nie zaszkodzić. Często lewa i prawa stopa pracują inaczej, bo mamy np. zrotowane biodro. To bardzo skomplikowana sprawa, dlatego najbezpieczniej postawić na niewielką amortyzację, czyli but półstartowy lub neutralny. Dawniej biegało się wyłącznie w takich butach. Od zawsze było tak, że były buty neutralne i do tego ewentualnie dobierało się specjalne wkładki, kiedy ktoś potrzebował korekcji.
Zawodowcy robią tak: na treningi szybkościowe wychodzą w butach półstartowych lub startowych, a na pozostałe w treningowych. Buty startowe cechują się tym, że są dynamiczne, bardzo lekkie, mają mniejszą amortyzację, inny bieżnik i rzeczywiście skłaniają do szybszego biegania.
Warto mieć taką parę i zakładać je wtedy, gdy planujemy trening tempowy, interwałowy, czy szybsze przebieżki. Oczywiście zakładamy je również na większość zawodów, nawet tych długodystansowych. W takich butach po prostu biegnie się dużo lżej. Odczujemy różnicę, gdy mamy do pokonania tak duży dystans jak maraton, czy półmaraton. Tutaj każdy gram będzie odczuwalny.
Jak dobrać buty idealne?
Mimo wszystko radziłbym skonsultować się z fizjoterapeutą. W sklepie można bardzo różnie trafić: jedni sprzedawcy są bardziej wykwalifikowani, inni mniej, a specjalista może zrobić badanie, a często po prostu spojrzy na sylwetkę: na to, jak się układają kolana, biodra, kręgosłup, przeanalizuje sposób chodzenia, biegania i od razu sporo się dla niego wyjaśni. Na tej podstawie można ustalić, czy potrzebne są wkładki, buty korekcyjne, czy trzeba nad czymś popracować. Do mnie i do moich znajomych fizjoterapeutów przychodzi coraz więcej biegaczy, którzy są zagubieni. Jest nawał informacji: w kolorowych magazynach czytamy jedno, w sieci co innego, producent namawia nas na takie buty, a pan w sklepie na zupełnie inne. Amatorzy czują się zagubieni i zaczynają szukać pomocy u specjalistów. Na szczęście, bo dzięki temu możemy zapobiec wielu kontuzjom.
Oszczędzać można na różnych elementach stroju do biegania, ale na pewno nie na butach – mówią specjaliści. Dlatego na pierwsze maroszobiegi można wychodzić w butach, które mamy pod ręką, ale jeśli wkręcimy się w bieganie, warto skonsultować się ze specjalistą i wybrać odpowiednie buty. Tym sposobem oszczędzimy sobie czasu na leczenie kontuzji i pieniędzy na kolejne konsultacje ze specjalistami. – Każda kontuzja to inna historia, ale część z nich rzeczywiście spowodowana jest źle dobranym obuwiem – dodaje Szczepan Figat.