Brownie czyli czekoladowe ciasto, które rozpływa się w ustach i nie ma w sobie niczego, co wywołuje wyrzuty sumienia? Okazuje się, że to możliwe! Oto kilka pomysłów, które ratują mi życie w ciąży!
Batony mocy
Zacznę od najprostszego patentu, po który sięgałam na co dzień, kiedy sporo trenowałam i miałam ochotę na coś słodkiego. W ciąży staram się mieć to rozwiązanie zawsze domu albo w torebce, bo w tym czasie owych “napadów” można się spodziewać nieco częściej. A dzięki tak prostemu patentowi ani razu nie zdarzyło mi się skoczyć do sklepu po Kit Kata czy inne Kinder Bueno choć chodziło mi to po głowie milion razy;) Panie i Panowie oto naturalne batoniki, które w 100% składają się z orzechów i suszonych owoców.
W tej chwili na rynku jest wiele firm, które produkują podobne cuda. Czytajcie etykiety, wybierajcie te, które rzeczywiście składają się wyłącznie z naturalnych składników i zrobione! Ja akurat wybrałam Nakd, bo odkryłam je jakieś 7 lat temu, kiedy mieszkałam w Londynie i tak mi już zostało. Do tego mają bardzo dobrą cenę w porównaniu z innymi batonami, które często są aż dwa razy droższe i rzeczywiście – w zależności od smaku – składają się np. wyłącznie z daktyli, orzechów nerkowca, rodzynek i kakao. Smakują obłędnie! Kupuję zawsze zapas, żeby były pod ręką. Wiem, że nie wszędzie można je łatwo dostać, dlatego w sieci znajdziecie mnóstwo przepisów na to, jak zrobić podobne łakocie w domu. Ja akurat nie robię, bo wolę w tym czasie upiec brownie!
Brownie z czerwoną fasolą
Już nawet wczoraj zauważyłam, że dla wielu z was ta czerwona fasola brzmi odstraszająco. Dla mnie też wynalazki typu: brownie z buraka, brownie z czerwonej fasoli brzmiały… no po prostu źle. Błąd! Zapewniam was, że to jest tysiąc razy lepsze niż brownie z kaszy jaglanej, które brzmi bardziej tak jak trzeba. Oczywiście obydwa patenty na ciasto są pyszne, ale brownie z czerwonej fasoli smakuje jak murzynek z krwi i kości. Zapewniam was, że nikt do tej pory nie zgadł co je, a moja druga połowa wczoraj ze trzy razy powtarzała: “No, kochanie, to ciasto to ci się udało! Jak ja się cieszę, że już nie mamy w domu kaszy jaglanej. To jest najlepsze”. Także do roboty! W smaku totalnie nie czuć owej fasoli 🙂
W sieci znalazłam kilka przepisów. Przeanalizowałam je, przerobiłam pod własny gust, smak i preferencje (np. jeśli chodzi o metody słodzenia) i zrobiłam je w ten sposób. Od razu uprzedzam, że jest to przepis na dość dużą ilość ciasta, bo jak już nabrudzę w kuchni, to lubię mieć deser na kilka dni, dlatego proponuję wybrać dwie formy. Ja ciasto wlałam do silikonowego serca i żaroodpornego prostokąta: chodzi o to, by nie wlewać zbyt dużo do jednej formy. “Niższe” będzie zdecydowanie smaczniejsze!
Składniki:
500g czerwonej fasoli (ja użyłam tę z puszki: odlałam wodę i dokładnie przepłukałam kilka razy)
4 łyżki naturalnego kakao
7 daktyli (sparzyłam je wcześniej)
3 łyżki miodu
2 banany
4 jajka
3 łyżki oleju kokosowego
kopiasta łyżeczka sody oczyszczonej
pół szklanki migdałów
Przygotowanie:
Wszystkie składniki oprócz migdałów wrzuciłam do dużej miski i zamieszałam tak, żeby kakao się rozpuściło. Mieszankę przelałam do blendera (wrzuciłam na dwie tury, bo mój jest dość mały;). Spokojnie można to też zmieszać mikserem tylko wtedy zajmie to nieco więcej czasu. Blendujemy składniki na gładką masę. Do masy dodałam posiekane nożem migdały (wolę czuć całe kawałki, a w blenderze niestety zostaną za bardzo rozdrobnione). Masę przelałam w dwie formy posmarowane delikatnie olejem kokosowym. Całość włożyłam do rozgrzanego do 180 stopni piekarnika i zostawiłam tam na godzinę. Całość można polać gorzką czekoladą (rozpuściłam w rondelku tabliczkę gorzkiej czekolady 80% z odrobiną mleka sojowego). Po ostudzeniu brownie najlepiej włożyć na kilka godzin do lodówki. I choć zapach korci, warto poczekać, bo naprawdę dopiero po jakimś czasie zaczyna smakować niebiańsko!
Brownie z kaszy jaglanej
I choć mój mężczyzna twierdzi, że ciasto z kaszy jaglanej to takie pseudociasto i zdecydowanie bardziej woli brownie z czerwonej fasoli, to również zachęcam do przetestowania tego pomysłu. Na temat tego ciasta również znajdziecie mnóstwo wariacji m.in. u Ani Lewandowskiej czy na Jadłonomii, ja akurat brownie z kaszy jaglanej robię tak:
Składniki:
szklanka kaszy jaglanej
3 szklanki mleka roślinnego (polecam migdałowe)
2 jajka
4 łyżki kakao
8 daktyli (zależy od rozmiaru, sparzyłam je wcześniej)
3 łyżki miodu
3 łyżki oleju kokosowego
banan
łyżeczka sody
pół szklanki orzechów włoskich lub innych (mi tutaj akurat włoskie bardzo podchodzą)
Przygotowanie:
Kaszę jak zawsze przelałam dwa razy wrzątkiem, żeby pozbyć się goryczy. Następnie umieściłam ją w rondelku i zalałam 3 szklankami mleka migdałowego. Na koniec dodałam jeszcze odrobinę mleka, żeby uzyskać kremową konsystencję a nie suchą kaszę. Tutaj polecam na “wykończenie” dodać pół szklanki mleka kokosowego, jeśli akurat macie w domu. Wtedy dopiero robi się creamy!
Rozgrzałam piekarnik do 180 stopni. Kaszę przestudziłam i wrzuciłam do dużej miski. Dodałam do niej: jajka, pokrojonego banana, kakao, pokrojone daktyle, miód, olej kokosowy, sodę. Wszystko wymieszałam i zblendowałam (też na dwie tury:). Całość wlałam do dużej formy ale można też podzielić na dwie małe. To już sami zobaczycie i ocenicie. Brownie z kaszy jaglanej piekłam 40 minut. Tutaj znowu warto odstawić je na kilka godzin do lodówki. Najlepiej smakuje z domowej roboty malinami od teściowej 😉 Ten głęboki smak kakao w połączeniu z kwaskowatością malin… ojej, jednak to brownie też polecam;)
Smacznego!
Jeśli szukacie innych łatwych i smacznych przepisów, koniecznie zajrzyjcie do mojej książki Zakochaj się w bieganiu!, gdzie jest cały dział DIETA oraz moje pomysły na śniadania, koktajle, przekąski, desery i inne cuda!
Pingback: Wizziulkowa Róża Wiatrów - trilozofia.pl()
Pingback: Jak wrócić do formy po ciąży? - Panna Anna Biega()