Cześć, mam na imię Ania i jestem takim samym człowiekiem ja Ty. Jednego dnia od samego rana tańczę w kuchni przygotowując śniadanie, cieszę się pierdołami, takimi jak kawka czy piękny widok za oknem, a innego wstaję lewą nogą i zatruwam życie wszystkim wokół (zazwyczaj dziwnie trafia na te kilka dni w miesiącu;). Czasem przebieram nogami, bo nie mogę się doczekać, by wyjść na trening, a innego dnia szukam pretekstu, by z niego zrezygnować, bo najzwyczajniej w świecie mi się nie chcę. Jednego dnia łapię się na tym, że zupełnie bez powodu mam łzy w oczach i to ze szczęścia. Patrzę na to, co mam i myślę sobie, jak wielką jestem szczęściarą: mam cudowną pracę, która jednocześnie jest moją pasją, fantastycznego faceta, który jest moim najlepszym przyjacielem i boską córeczkę, która kręci tyłkiem w tych słodkich rajstopach w rytm moich ulubionych kawałków z młodości. Innego dnia z kolei, umieram ze zmęczenia, bo w nocy zamiast spać, myślałam, o tym, czy kierunek jaki obrałam w życiu zawodowym, jest właściwy, do tego dzieciak regularnie się budzi i urządza sobie wycieczki po całym pokoju w poszukiwaniu mojego cycka, a Rudzik czepia się o to, że nie tak składam koszulki, jak on lubi. Normalka! Bo życie to nie tylko uśmieszki, misiaczki, słoneczko, wielka miłość i lazurowe morze. To też ciche momenty, ekstremalne zmęczenie, irytacja, niepowodzenia, ból, zawód i im szybciej zrozumiemy, że to normalne, że tak czasem ma być, tym lepiej dla nas.
Ostatnio czytaliśmy Nelce Kopciuszka. Taka uproszczona, skrócona wersja dla małych dzieci, gdzie jest więcej obrazków niż treści. W pewnym momencie dotarło do nas jak zabawna jest ta historia. “Bal był wspaniały! Książę tańczył tylko z Kopciuszkiem”. Oczywiście nie zatańczył z żadną inną dziewczyną, ba! Nawet na żadną inną nie spojrzał! I tak już do ślubu, bo przecież jak się uparł i wytrwale szukał Kopciuszka, aż go wreszcie znalazł, to już go z rąk nie wypuścił, od razu się oświadczył i “Żyli długo i szczęśliwie”.
No ale o tym, że życie to nie bajka, nikogo przekonywać nie muszę. Choć swoją drogą myślę, że to trochę okrutne, że tak wpajamy dziewczynkom od małego, że na każdą księżniczkę czeka jakiś książę i najważniejsze w życiu jest to, by go znaleźć. Na szczęście moją ulubioną bajką była “Alicja w Krainie Czarów”, a od Kopciuszka i wszystkich Śnieżek oraz Śpiących wolałam Smerfy. Ale potem przecież nie jest lepiej. Te wszystkie powieści o wielkiej miłości, filmy, których fabuła kręci się wokół tego, co się dzieję jeszcze przed tym “I żyli długo i szczęśliwie” zakrzywia nam obraz tego, jakie ma być życie. Jasne, że pokazuje się czy opisuje te pierwsze podchody, pierwsze randki, bo to dla odbiorcy będzie ciekawe, ale prawdziwe życie zaczyna się później. Naoglądamy się tych wszystkich romantycznych komedii z Meg Ryan, Jennifer Aniston i nie wiem kto tam teraz jest na topie i oczekujemy od życia, że tak ma być. Do tego powskakujemy na blogi, popodglądamy ludzi na fejcie, na Instagramie: “No pięknie! Ciekawe miejsca, uśmiechy, idealne ciała, fryzury, a u mnie taka nuda. Szaro, buro, pada, dużo roboty i jeszcze chłop mnie wkurza”. Hej! Mnie też mój czasem tak wkurza, że muszę się przewietrzyć (dobrze, że biegam!), ja go tak irytuję, że raz w miesiącu (wiadomo kiedy;) ma ochotę spakować walizki i mnie zostawić. U nas też czasem pada, albo po prostu ja padam na twarz, bo jak nie zęby to brzuszek, jak nie brzuszek to stres i nie śpię, bo myślę.
Po co to mówię? A dlatego, że ostatnio sporo czasu spędziłam na rozmowach z ludźmi o związkach, na obserwowaniu tego, co się dzieje u mnie, co się dzieje wokół mnie, na czytaniu różnych książek. I tak sobie myślę, że to całe pokazywanie bajkowego życia nie do końca jest dobre. Jasne, chcemy zmotywować, zarażać pozytywną energią, no i też nikt nie ludzi się dzielić gorszymi chwilami, bo i po co. Jasne, niby wszyscy wiemy, że ten świat z bajek, filmów, czy z internetu jest wyreżyserowany, zakrzywiony, nie do końca prawdziwy, bo pokazany tylko częściowo, to jednak świadomie lub nie, dajemy się zmanipulować. Chcemy przeżywać tylko te pozytywne emocje, a kiedy coś się psuje, wolimy to wymienić na nowe, bo przecież to nie tak miało być. Przecież miały być fajerwerki, uśmiechy, misie pysie i inne takie. Cały czas. Bez wyjątku. Długie lata. Przecież “żyli długo i szczęśliwie”. No i możemy żyć długo i szczęśliwie. Nawet więcej: powinniśmy. Tylko to od nas zależy, czy będziemy nad sobą pracować, rozwijać się, starać, czy po prostu oczekiwać, że to szczęście zostanie nam podane na tacy.