Plan był prosty: 5 tygodni, 4 kraje: Austria, Włochy, Francja, Hiszpania, kilka przystanków, elastyczne daty w zależności od pogody i tego, co zastaniemy na miejscu. W tym czasie biegamy, próbujemy lokalnych specjałów, poznajemy ludzi, odkrywamy nowe miejsca. Realizacja przebiegała na medal do momentu, kiedy nie dojechaliśmy na Lazurowe Wybrzeże. „Jesteśmy w domu!” – wiedzieliśmy już drugiego dnia i zamiast biegać w górach, zaczęliśmy szukać mieszkania.
Do Cap d’Ail tuż przy Monako dojechaliśmy prawie dwa tygodnie temu w sobotę. W niedzielę wróciłam z porannej przebieżki ze łzami w oczach. Nie, nie było tak ciężko, było tak pięknie! „Zostajemy tutaj?” – rzucił niby żartem Rudzik, ale jeszcze tego samego dnia wieczorem zaczęliśmy przeglądać oferty mieszkań na wynajem. Rozesłaliśmy zapytania do różnych agencji i tak oto nasz pobyt na Lazurowym Wybrzeżu ze zwiedzania, zamienił się w poszukiwanie miejsca do zamieszkania. Spędziliśmy trochę czasu w okolicach Monako, Nicei, potem Cannes. Obiegliśmy okolicę, porozmawialiśmy z przypadkowo spotkanymi Francuzami np. w Instytucie Francuskiego, gdzie poszliśmy sprawdzić, jakie są opcje jeśli chodzi o naukę języka, Polakami, którzy mieszkają w Nicei od wielu lat, sprzedawcami, pracownikami agencji nieruchomości. Zaufaliśmy też własnemu instynktowi i już wiedzieliśmy, że jest takie małe miasteczko tuż przy Nicei, które skradło nasze serce: Villefranche-sur-Mer.
Stwierdziliśmy, że nie ma co za długo myśleć, trzeba iść za ciosem. Obydwoje zakochaliśmy się w tym miejscu od pierwszego wejrzenia, na tyle, by zacząć wszystko od nowa począwszy od nauki języka. Poznaliśmy fantastycznych ludzi, którzy okazali się bardzo pomocni i uwaga… dwa dni temu wprowadziliśmy się do naszego nowego domu! Wszystko robimy spontanicznie, na wariata, ale wierzymy, że chcieć to móc. Telefon, ubezpieczenie, sprawy zawodowe, przedszkole – ogarniemy. Rudzik właśnie chodzi po mieszkaniu z aplikacją i powtarza „Bonjour”, „Au revoir”, a ja za tydzień w Warszawie będę grzebać w kartonie u rodziców i wyciągać moje podręczniki od francuskiego. Chciałam się z Wami podzielić tym radosnym newsem, bo teraz regularnie będziemy pisać o tym, co warto zobaczyć w okolicy, gdzie pobiegać, a gdzie zjeść.
Bonne soirée!