Żyjemy w czasach idealnych. Jeszcze nigdy w historii ludzkości nie byliśmy w takiej sytuacji, żeby z większą precyzją móc wybrać rycerza na białym koniu czy kobietę swoich marzeń. Dziś, zanim pójdziemy na kawę, możemy wybrać wszystko, od tak oczywistych spraw jak wzrost, wiek, budowa ciała czy włosy, po nieco mniej jak: ma biegać, znać takie i takie języki, lubić ten zespół, kibicować takiej drużynie i mieszkać nie dalej niż 4km ode mnie, bo przecież po kiego grzyba mam się męczyć i jeździć do innego miasta? Internet daje nam niesamowite możliwości! Ale tak sobie myślę, że tak duża możliwość wyboru może być jednocześnie przekleństwem…
Mój dziadek poznał babcie na robotach w Niemczech. On był Polakiem, ona Ukrainką. Do dziś pamiętam jak babcia z uśmiechem na twarzy mi o tym opowiadała:
– Mówiłaś wtedy po Polsku?
Nie, dziadek mnie nauczył.
To jak ze sobą rozmawialiście?
Nie wiem, po prostu się rozumieliśmy. Zauważył mnie i nie chciał ode mnie oderwać wzroku,. Jeszcze tego samego dnia powiedział, że już mnie nigdy nie wypuści… – odpowiedziała. I rzeczywiście nie wypuścił babci aż do śmierci.
Owszem kłócili się, kiedy już zaczęli mówić tym samym językiem, mieli takie same problemy jak wszyscy inni ludzie. Nieraz babcia nie wpuściła dziadka do domu, a on z kolei, w napadzie zazdrości, zniszczył jej najdroższą (jedyną!) sukienkę. Ale zawsze się godzili, wybaczali sobie i trwali razem do końca.
Bez obaw: nie uważam, że to było dobre. Wręcz przeciwnie: moim zdaniem mamy ogromne szczęście, że żyjemy w czasach, gdzie możemy sprawdzić na własnej skórze, co nam pasuje a co nie i dopiero wtedy podjąć decyzję. Mam jednak wrażenie, że łatwo się w tym sprawdzaniu zatracić.
Mam sporo koleżanek i kolegów, którzy korzystają z Tindera. Sama bawiłam się tym przez dwa dni jakieś 3 lata temu. Niestety już pierwszego dnia dostałam 8 wiadomości o treści ”O matko! Panna Anna!” – i pomyślałam, że ja się bawić nie mogę, nawet w celach badawczych. Ale już wtedy pomyślałam sobie: jakież to jest okrucieństwo! Nie dość, że na dzień dobry zaznaczam surowe kryteria, które z automatu dyskwalifikują wszystkich zbyt młodych, za starych czy takich, którzy nie interesują się sportem, to jeszcze później daję facetowi 2-3 sekundy na to, by po obejrzeniu jednego zdjęcia, no dobra, czasem kilku, machnąć paluszkiem w lewo lub w prawo.
Poczułam się jak znużona życiem księżniczka, która siedzi na tronie, patrzy na tłum facetów i mówi: „Ten tak, ten nie, ten nie, nie, nie”. A przecież ja nawet nie wiem jaki ma głos, czy lubi się śmiać, która książka ostatnio zrobiła na nim wrażenie. Niby to ostatnie można sprawdzić w sekcji „zainteresowania” ale dobrze wiemy jak to działa. Ja na bieżąco nie uzupełniam informacji na temat tego, czego słucham, kiedy pracuję, ani nie dzielę się tym, na czym ostatnio byłam w kinie i czy mi się w ogóle podobało, czy poszłam dlatego, że znajomi mnie wyciągnęli. Dajemy komuś „tak” lub „nie” na podstawie jakiegoś zdjęcia, nie wiedząc o tej osobie nic. A przecież ile razy się zdarzyło, że na urodzinach koleżanki czy na ulicy poznałam fantastycznego faceta, który był młodszy/starszy niż się spodziewałam, wyższy/niższy niż chciałam i mieszkał hen daleko! Nawet weźmy takiego Rudzika: napisał nawet do mnie kiedyś, jeszcze zanim zdążyliśmy się poznać i olałam go! Tak, olałam. Pomyślałam sobie: co za słaby podryw i jeszcze mieszka gdzieś w Rotterdamie, owszem, przystojny ale… Kliknęłam paluszkiem na „nie”. I gdyby nie to, że spotkałam go kiedyś w „realu”, pogadałam 20 minut i dałam mu więcej niż 2-3 sekundy, to ominęłoby mnie tyle szczęśliwych chwil! Nie byłoby nas, nie byłoby Nelki! A tak okazało się, że żadna odległość czy inne takie nie są problemem, a Rudzik wcale nie jest nadętym Narcyzem. Narcyzem może trochę tak, ale nie nadętym 😉 Po prostu jak jest „to coś” to sprawy takie jak wiek czy odległość schodzą na dalszy plan. I warto o tym pamiętać.
To genialnie, że mamy wybór. To świetnie, że możemy powiedzieć otwarcie: to lubię, a tego nie akceptuję, ale nie dajmy się zwariować i nie żyjmy ciągle w przekonaniu, że ktoś musi spełniać wszystkie punkty z naszej listy, którą przygotowaliśmy sobie z dokładnością. „Nie wchodzę w to, bo boję się, że ominie mnie coś jeszcze lepszego. Coś najlepszego”! A skąd wiesz, że to, co masz teraz, właśnie takie nie jest?