Książki książkami, ale powiedzmy sobie szczerze: seriale też mogą nas w tym dziwnym czasie uratować. Oto kilka tytułów, które u mnie świetnie się sprawdzają w roli leku na całe zło!
Wszyscy mamy dość, ja też. Łapię się każdego rozwiązania, które szybko poprawia nastrój, wróciłam nawet do biegania ; ). Tak, ten sport zdecydowanie skuteczniej podnosi mój poziom zadowolenia z życia niż treningi w domu. Przynajmniej chwilowo, a ponieważ pandemiczna chwila trwa i trwa, postanowiłam zaufać memu ciału i dać mu to, czego się domaga. Moja dusza z kolei domaga się czego innego, np. dobrej książki. Takiej z fascynującym bohaterem na pierwszym bądź drugim planie i porywającą fabułą. Albo takiej, która po prostu oczarowuje językiem i sprawia, że się zapomina o codzienności, niebywale szarej w ostatnim czasie. Dlatego czytam i czytam, a wyłuskane perełki regularnie podrzucam na moim koncie na Instagramie. Jeśli szukacie pomysłu na to, co przeczytać, zajrzyjcie. Na pewno znajdziecie coś dla siebie.
Jednak nie zapominajmy o serialach! O tych, które od dawna uwielbiam, przygotowałam dla was tekst dwa lata temu: Seriale, które z jakiegoś powodu mnie wciągnęły.
Podzieliłam je na różne kategorie w zależności od potrzeb, a dziś dodaję do tej listy trzy tytuły, które ratowały mnie w czasie trwania pandemii:
1. Stranger Things
Wiem – staroć. Wiem – dość mroczny. “I niby jak coś takiego ma mnie wprowadzić w dobry nastrój?”. Ci, którzy oglądali, dobrze wiedzą, że to działa! “Stranger things” to serial, który jest jednym wielkim koktajlem gatunkowym! Mamy tutaj elementy fantastyki, w tym sporą dawkę grozy, mamy romans, mamy nawet komedię, a wszystko to serwowane z rozwagą. Kiedy napięcie rośnie i powoli staje się nie do zniesienia, dzieje się coś zabawnego albo wzruszającego. Uwierzcie mi, nie lubię “strasznych” filmów, seriali czy książek – z tego powodu tak długo zwlekałam, by obejrzeć “Strander Things”, a jednak, kiedy wreszcie się przełamałam i spróbowałam, nie mogłam się oderwać. Doskonały serial do oglądania zarówno na bieżni mechanicznej jak i na kanapie. Nie polecam w czasie przerwy na lunch – bywa obrzydliwy. Ale poza tym, jest świetny! Doskonale przemyślany, zagrany i te boskie lata 80!
Jedno jest pewne: ten serial zabierze was w inną rzeczywistość, a chyba o to nam dzisiaj chodzi?
Gorąco polecam i czekam na czwarty sezon.
Nie obiecywałam, że to będą nowości. Obiecałam za to, że będą to bardzo różne seriale i słowa dotrzymuję, bo “The Bold Type” ze “Stranger Things” ma tyle wspólnego, że obydwa możecie znaleźć na Netflixie. Poza tym już chyba nic więcej.
2. The Bold Type
“The Bold Type” to dla mnie taka trochę odświeżona i nieco “odmłodzona” wersja “Sex nad the City”. Mamy kilka bohaterek – niby trzy, a jednak ta czwarta, starsza (myślę o red. nacz. Jacqueline), odgrywa równie ważną rolę, jest niejako: “dobrą wróżką”, “rozważną ciocią dobrą radą”. Są przystojni mężczyźni i czarujący oraz tętniący życiem Nowy Jork. Jest redakcja, jest seks, jest moda, są social media. I choć jest to serial lekki, który z powodzeniem można oglądać podczas obierania marchewki czy malowania paznokci, znajdziemy tu mnóstwo wartościowych treści. Producenci dotykają takich tematów jak aborcja, rak piersi, orientacja seksualna, prawa kobiet, masturbacja, różne aspekty zdrady, otwarte związki, wieloletnie małżeństwa z wszelkimi wadami i zaletami i wiele, wiele innych. To fantastyczny serial, który pod płaszczykiem ładne ubranych ludzi (o matko, jak ja lubię teraz patrzeć na te uczesane, wystylizowane panie, gdy sama od roku łażę w dwóch zestawach: zimowym i letnim;), dostajemy coś znacznie więcej. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że to taka tabletka feminizmu na dobry dzień. Ja ją łykam codziennie od miesiąca i stawia mnie na nogi. Tylko co ja pocznę, gdy dokończę czwarty sezon? Jeśli znacie serial, który działa na was podobnie, koniecznie polećcie mi go w komentarzu. Ładnie proszę.
3. Good Girls
I jeszcze jeden serial ze sporą dawką kobiecego pierwiastka – “Good Girls”. Tutaj miałam bardzo podobnie jak w przypadku “Mad Men” – potrzebowałam kilku odcinków, by dać się oczarować. Znów trzy kobiety, tym razem nieco starsze i nieco mniej trendy. Spędzimy czas z mamuśkami, a nie milenialsami (The Bold Type), ale spokojna głowa: będzie to czas dobrze wykorzystany. Po prostu trzeba im dać szansę na to, by się rozkręciły, a rozkręcą się! Oj, rozkręcą!
Trzy matki z problemami finansowymi pewnego dnia postanawiają obrabować supermarket. Brzmi nieźle? Czas spędzony z “Good Girls” wspominam jako “Good”, nawet “very good”.
To ja już się nagadałam. Teraz czas na was! Które seriale stawiają was teraz na nogi? Nie bądźcie tacy. Podzielcie się tajemną wiedzą, która nas wszystkich może teraz ocalić.
Dobrego dnia!