Obóz biegowy to brzmi jak scenariusz-marzenie jeśli chodzi o urlop dla biegacza. Ale czy może być coś jeszcze lepszego niż taki obóz w Szwajcarii? Sankt Moritz to piękna miejscowość w Gryzonii. Widoki to jedno, a możliwości, jakie daje ta okolica to drugie. Podobno jest to mekka biegaczy. Czy warto odłożyć pieniądze i wybrać się na taki wyjazd? Wypytam o co chodzi.
Rozmawiam z Magdaleną Derezińską-Osiecką i Kubą Wiśniewniewskim, trenerami z Tatra Running Team i organizatorami obozów biegowych w Szwajcarii.
1. Powoli zbliżamy się do maratonów jesiennych. Większość biegaczy szykuje się do startu w jednym z nich. Słyszałam, że obóz biegowy w górach na 3 tygodnie przed startem to idealny moment. Przyznam się jednak szczerze, że trochę się obawiam, czy 2 tygodnie wystarczą na regenerację.
Nasz obóz w Sankt Moritz, jak i inne, które organizujemy w Tatrach, ma przede wszystkim pomóc zbudować formę i dać bodziec treningowy do poprawy wyników. Większość zawodowców, którzy jadą w tzw. góry średnie – a więc właśnie na wysokość 1500-2400 n.p.m. organizuje swoje zgrupowania w odpowiednim momencie przed docelowym startem. To, kiedy forma będzie najwyższa, zależy od wielu indywidualnych czynników, ale zazwyczaj jest to okres od dziesiątego, dwunastego dnia po zjeździe z gór. „Książkowo” najlepsza dyspozycja powinna przyjść po 3 tygodniach, ale nasz obóz nie jest tak długi, jak zgrupowania zawodowców (trwają minimum 20 dni), poza tym przy pierwszym pobycie w górach i tak trenujemy ostrożniej, by nie przesadzić. Każdemu uczestnikowi proponujemy też indywidualny plan tego, co należy robić po powrocie do domu, by wystrzelić z formą w odpowiednim momencie. Spokojnie, na pewno zdążysz się odpowiednio zregenerować, zadbamy zresztą o to już na obozie dzięki organizacji odnowy biologicznej.
2. Czyli taki strzał ciężkiego treningu w górach to idealna baza przed ważnym startem?
Wbrew temu, co zazwyczaj amatorzy chcą osiągnąć, ten obóz nie będzie przesadnie intensywny. Mamy głównie skorzystać z wspaniałego klimatu, poprawić wydolność, sprawność specjalną i popracować nad siłą biegową. Objętość, to znaczy kilometraż, będzie dość spory, ale celem jest wypracowanie stabilnej bazy, a nie wykonywanie ryzykownie trudnych sesji, do których powinno się przejść dłuższą zaprawę oraz kilkunastodniową aklimatyzację. Co nie znaczy, ze będziemy się obijać – chodzi o to, by robić to z odpowiednim umiarem.
3. Dlaczego akurat Szwajcaria? Powiedzmy sobie szczerze: taki wyjazd w Alpy do najtańszych nie należy. Co takiego dostaniemy w pakiecie, czego nie dostalibyśmy w Tatrach czy Beskidach?
Tak, to absolutna prawda, Szwajcaria jest jednym z najdroższych miejsc w Europie i koszty obozu nie są małe. Ale każdy, kto tam choć raz był, stwierdzi, że warto.
W St.Moritz dostaniemy przede wszystkim bieganie i wypoczynek na wysokości min. 1800mn.p.m, co w warunkach polskich i tatrzańskich jest niemożliwe. W hotelu COS, w którym mieszkamy podczas naszych obozów w Zakopanem, jest piętro hipoksji – można sobie co wieczór podkręcić kurek i nocować np. na wysokości 2000m. Korzystają z tego oczywiście i nasi polscy lekkoatleci, tak jak np. ostatnio na zgrupowaniu w Zakopanem Mistrz Europy Marcin Lewandowski. Jednak każdy zawodowiec przyzna, że hipoksja naturalna, to jest taka, którą daje natura, czyli w przypadku ST Moritz dużo terenów płaskich i stadion na odpowiedniej wysokości – przynosi nieporównywalnie lepszy efekt niż każda najlepsza nawet komora hipoksyjna. W dużym skrócie: organizm reagując na hipoksję wysokościową uczy się lepiej i wydajniej pracować. Przy odpowiednim treningu poprawiamy jego parametry, a po zjeździe na niziny nasza krew jest bogatsza w czerwone krwinki – nośniki tlenu.
Poza tym w Szwajcarii dostaniemy też możliwość trenowania w scenerii alpejskiej, w której od wielu lat trenują najlepsi biegacze świata. Będziemy też mogli wbiec jeszcze wyżej, bo na wysokości ponad 3000metrów – w ramach naszej oferty korzystamy za darmo z kilku kolejek na okoliczne szczyty. Aż sami nie możemy się doczekać, kiedy uczestnicy naszego obozu zobaczą te piękne miejsca.
4. Dwa treningi dziennie: w tym wycieczki biegowe, zajęcia na bieżni, na siłowni, corestability – brzmi jak marzenie. Czyli “full opcja”?
Hmm, tak, bo to ma być spełnienie biegowych marzeń. Akurat taki dobrze zaplanowany tryb pracy każdego dnia mamy już opracowany na naszych obozach w Tatrach. Skoro w Tatrach nam wychodzi łączenie wszystkich wymienionych przez Ciebie elementów, to wyjdzie też w Szwajcarii. Mamy naprawdę sporo zapału i pasji do tego, co robimy i to chyba dlatego tak profesjonalnie nam wychodzą obozy, a uczestnicy nas doceniają i wracają do nas po nowy zastrzyk energii.
5. Będzie czas na regenerację?
Oczywiście. Odpowiednia ilość regeneracji to wręcz nasza misja. Mając częsty kontakt z amatorami zdajemy sobie doskonale sprawę, że większość z nich nie idzie w wynikach do przodu albo nabawia się kontuzji ze względu na zbyt mało odpoczynku. Dlatego podczas każdego obozu przymusowy jest odpoczynek między treningami i wieczorem – oczywiście nie zaglądamy uczestnikom do łóżek, ale poprzez wykłady i obozową „dyscyplinę” każdy aż chce wypoczywać. Inaczej się na obozie bezsensownie zamęczy i niczego nie zbuduje.
6. Obozy, które organizujecie w Tatrach trwają zazwyczaj 4 dni, tutaj mamy 8 dniowy wycisk. Czy każdy biegacz sobie poradzi?
W Tatrach zaczynamy coraz częściej przedłużać czas obozu do 5-6 dni i jak dotąd wszyscy sobie u nas poradzili. Podstawą jest to, że na taki obóz nie bierzemy każdego miłośnika biegania, który się do nas zgłosi. Aby sensownie skorzystać z naszego obozu trzeba być regularnie biegającą osobą od minimum pół roku przed obozem. My to weryfikujemy i to kryterium się jak dotąd dobrze sprawdziło. I wcale nie chodzi o to, żeby być osobą biegającą codziennie i nie wiadomo jak długie dystanse – w zupełności wystarczy biegać 3-4 razy w tygodniu i w tym chociaż raz biec powyżej 1h na jednym treningu.
7. Obóz , obozem, ale czy uczestnicy będą wiedzieli co dalej zrobić z uzyskaną wiedzą czy umiejętnościami? Można liczyć na Wasze wsparcie w kwestii treningu czy diety również po wyjeździe?
Oczywiście. Każdy uczestnik obozu dostaje od nas po obozie indywidualne zalecenia dotyczące swojego treningu, techniki biegu itp. Jeśli się zdarzy, że niedługo po obozie ktoś ma start w zawodach, to często dajemy mu rozpiskę treningową na czas pomiędzy obozem a startem, żeby mu pomóc osiągnąć jak najlepszy rezultat. Zrobimy to i teraz, m.in. pod kątem startów w maratonach. Część uczestników sama zgłasza się też do nas po obozach z prośbą o trening personalny, zatem nasze relacje najczęściej trwają dłużej i koniec obozu ich nie urywa.
8. Gdybyście w 1 do 3 zdań mieli powiedzieć dlaczego warto jechać na obóz biegowy akurat do Sankt Moritz, to co bym usłyszała?
Bo tam jest zaje…ścieJ. A tak poważnie, jest to wyjazd do mekki światowego biegania, w której postaramy się, by niczego uczestnikom nie zabrakło. Jedziemy tam, by pokazać nowoczesne formy treningowe i zadbać o życiową formę Uczestników. To będzie dla nas pracowity okres, ale któż nie chciałby mieć pracy w takim miejscu, jak Sankt Moritz…?
Szczegóły na temat wyjazdu TUTAJ.
Pingback: Obóz biegowy: najlepszy kop motywacyjny na Nowy Rok : Panna Anna Biega()