Można mówić dużo: biegam, bo chcę mieć fajny tyłek, bo chcę się wcisnąć w bikini, bo chcę wrócić do formy, albo popracować nad formą, której nigdy nie miałem. Każdy człowiek ma inna historię, inną motywacje, każde „bieganie” jest inne. Ale jedno jest pewne i zaprzeczyć się nie da: to przede wszystkim czas dla siebie. Kiedy biegam, wszystkie problemy wydają się mniej skomplikowane, a odpowiedzi przychodzą same. Coś, co jeszcze wczoraj wieczorem było katastrofą, raptem zaczyna wyglądać po ludzku. Nie wiem na czym polega ta magia i chyba nie chcę wiedzieć, ważne, że działa.
„O czym myślisz, kiedy biegasz?” – ostatnio ktoś zadał mi nietypowe pytanie. O wszystkim i o niczym. Czasem wybiegam z domu o poranku w pośpiechu, patrzę na zegarek, mam czas wyliczony co do minuty. Przyznaję, że ten wariant sprawia mi najmniej przyjemności. Lecę przed siebie zieloną alejką i nawet nie umiem do końca zachwycić się tym, co mnie otacza, bo w głowie układam plan działania na resztę dnia. Już wiem, czy najpierw wezmę prysznic, czy zacznę od wstawienia wody na kawę, do kogo zadzwonię, gdy zrobi się przyzwoita godzina, co założę i o czym będę rozmawiać na pierwszym spotkaniu.
Innym razem wybiegam z domu z głową pełną wątpliwości i lecę przed siebie, by nabrać dystansu do wszystkiego, co mnie otacza. Czasem jestem zła, innym razem wku…, a jeszcze kiedy indziej jest mi po prostu smutno. Tak, choć trudno ci w to uwierzyć, ja też mam gorsze dni, czasem spotyka mnie coś przykrego, złego, ktoś mnie zawiedzie, a innym razem po prostu ja mam dziwaczne przemyślenia i sama sobie wymyślam problemy, których nie ma. Normalna sprawa. Zdarza się każdemu.
Problem do rozgryzienia, trudna decyzja do podjęcia, stres do pokonania, ból do złagodzenia, szczęście do pokazania, energia, która cię roznosi i gdzieś trzeba ją ulokować – bieganie jest dobre na każdą z tych opcji. Biegniesz przed siebie, myślisz o czym tylko chcesz. Jeśli masz ochotę, zabierasz ze sobą muzykę, innym razem kogoś, komu możesz się wygadać, zwierzyć, a kolejnym słuchasz tylko szumu wiatru, śpiewu ptaków, warkotu silników.
Bieganie w każdym wydaniu jest fajne i dużo daje. Łagodzi, uczy pokory, koi. A najlepiej, gdy raz na jakiś czas uda ci się osiągnąć ten stan, gdy zapominasz o całym świecie i po prostu mkniesz przed siebie. To ten stan, gdy nie wiesz, co odpowiedzieć na pytanie: „O czym myślisz, gdy biegasz”. I tego stanu ci dzisiaj życzę.