Jak ma mam wskoczyć w tak krótkie szorty i śmigać w nich ulicami Warszawy, Krakowa, Wrocławia czy Poznania? Najzwyczajniej w świcie! Wskoczy w wygodne legginsy, w upalne dni w przewiewny top i szorty i najzwyczajniej w świecie nie wstydź się biegać!
Myślicie, że nigdy nie przeszło mi przez myśl, że moje udo nie wygląda najlepiej w tak krótkich spodenkach a pupa jest dość duża jak na to, by pakować ją w obcisłe legginsy? Myślałam o tym miliona razy i milion razy oglądałam swoje ciało w najpierw w lustrze przed wyjściem z domu, a potem w czasie treningów w witrynach sklepowych, czy szklanych drzwiach. Mimo wszystko wciskać tyłek w takie spodenki, w których wygodnie mi się trenuje, a przy okazji mogę je opalić, by wyglądały atrakcyjniej. Bazując na rozmowach z koleżankami, wiadomościach, które od Was dostaję i tego, co czasem słyszę na ulicy, stwierdzam, że warto odświeżyć tekst, który popełniłam ponad pięć lat temu, na samym początku istnienia tego bloga: Nie wstydź się biegać! Mam nadzieję, że Wam się spodoba i sprawi, że przestaniecie się przejmować tym, “co ludzie powiedzą”.
Umówiłam się z bardzo atrakcyjną koleżanką na wspólny trening. Przyszłam w szoratach, bo to jedyna okazja dla mnie, by opalić nogi. Ona patrzy z niedowierzaniem i mówi:
– Zazdroszczę ci tego, że nie wstydzisz się biegać w krótkich spodenkach. Ja bym się w życiu nie zdecydowała – a umówmy się, wygląda dużo lepiej ode mnie. Piękne, smukłe ciało opatula z każdej strony w długie spodnie i to też: nie legginsy, bo są zbyt obcisłe i widać całą pupę. Ja nie zwracam już na to uwagi. Niestety mieszkam w samym Centrum i codziennie jestem skazana na to, by truchtać w mieście w obcisłych legginsach albo szoratch. I wiem, zaraz ktoś powie: “Łatwo Ci powiedzieć, bo wyglądasz ok, a ja jestem grubsza/grubszy”. Ale przecież właśnie dzięki temu, że biegasz, za chwilę nie będziesz! ☺
Muszę zareagować, bo wczoraj znowu dostałam takiego maila i wiem, że jest sporo osób zmagających się z podobnym problemem:
Cześć 🙂 zaczęłam moją przygodę z bieganiem i samo bieganie bardzo mi się podoba, jednak osoba z którą biegałam mnie wystawiła więc byłam parę razy sama, było ok.[…] Dziś ładnie świeci słońce i mam ochotę iść biegać ale wstydzę się sama, jeszcze tak chodnikiem między ludźmi. Nie wiem co robić bo chciałam poprawić do wakacji swoją sylwetkę i kondycję:( Poradź mi coś.
Zatem radzę od serca!
Patrzą się? I dobrze!
Krępuje Cię to, że kiedy biegasz ulicami miasta przyciągasz uwagę? Nie powinno! Bądź dumna z tego, że biegniesz. Wiesz dlaczego patrzą? Bo sami są leniwi i mają wyrzuty sumienia: „Cholera, ja też miałem zacząć biegać” albo myślą sobie: „Fajnie, że zamiast siedzieć przed telewizorem, biega”. Zaufaj mi: nikt nie myśli o Tobie źle, a jeśli tak, to tylko dlatego, że sam jest sfrustrowanym leniem i ma wyrzuty sumienia. Woli siedzieć w domu i oglądać kolejny sezon ulubionego serialu. Ja też oglądam – żeby nie było, ale po treningu ☺
Najważniejsza jest wygoda
Nie myśl o tym, że ktoś jest szczuplejszy, lepiej wygląda w szortach, biega szybciej. Ubierz się tak, by było ci wygodnie trenować. Przecież nie zakładasz tych szortów do klubu, tylko jesteś na treningu. To normalne, że latem wolimy biegać w krótkich spodenkach, a przy okazji opalać nogi. To samo dotyczy koszulki czy legginsów. Najważniejsze jest to, by było wygodnie i by nie nabawić się otarć.
Masz przewagę
Krępujesz się biegać, bo wydaje Ci się, że głupio wyglądasz? Za wolno, słaba technika? Pamiętaj, że to trening czyni mistrza. Poszukaj fajnej grupy biegowej, do której możesz dołączyć i poprawić to i owo pod okiem trenera czy bardziej doświadczonych kolegów. Kiedy ja zaczynałam biegać, nie było aż tak wielu możliwości: dziś możesz wybrać sobie miejsce najbliżej domu, czas i godzinę, do tego w większości z tych miejsc możesz trenować za darmo. A jak rośnie motywacja do treningu! Za kilka miesięcy to na Ciebie będą patrzeć z zazdrością.
Nie myśl o tym, że inni są lepsi, to Ty wygrałeś, bo masz na sobie buty biegowe i dajesz z siebie wszystko, a u innych skończyło się na obietnicach.
Biegaj dla siebie, nie dla innych!
Fot. Marek Sławiński