Zabrzmi to przewrotnie, ale czasem dobrze, gdy nagła choroba zetnie Cię z nóg. Kiedy nie masz siły podnieść się z łóżka i zejść po schodach, raptem dociera do Ciebie, jak wieloma pierdołami zaprzątasz sobie głowę na co dzień. Jak wiele rzeczy wysysa z Ciebie energię, którą mógłbyś przeznaczyć na dużo ciekawsze sprawy: spotkania ze znajomymi, zabawę, trening! Dlatego dzisiaj będzie krótko i na temat!
Jak wiadomo w sporcie ważna jest nie tylko kondycja fizyczna. W bieganiu, ale zasadę tę można odnieść do każdej innej dyscypliny, liczy się nie tylko para w nogach, czy dobra wydolność ale też, a może nawet przede wszystkim to, co siedzi w głowie. Nieraz przekonałam się o tym, że to od nastawienia zależy, czy uda mi się zrobić kolejną życiówkę, czy w ogóle dotrę na metę. Podczas zawodów odgrywa to kluczową rolę, ale nawet w czasie treningu. Z mojego doświadczenia wynika, że żadna przesada nie jest dobra: ani zbyt mocne nakręcenie się na jakiś wynik, ani podejście na zasadzie: To za trudne, i tak nie dam rady. Wtedy ryzyko, że rzeczywiście się nie uda, jest spore. Co zrobić, żeby mieć jak najmniej obciążoną głowę? Trzeba się skupić na sobie, na swoim celu, na dobrych rzeczach. Sama ciągle się tego uczę, ale myślę, że idzie mi już całkiem nieźle w porównaniu do tego, jak szło mi dawniej (dowód: właśnie pochwaliłam samą siebie:) i dlatego podzielę się kilkoma moimi obserwacjami:
1. Myśl o sobie, nie porównuj się do innych. Dotyczy to każdej sfery życia, także tej sportowej. Bo niby czemu masz się ścigać z Alą, Basią czy Józkiem, skoro jesteście dwiema zupełnie innymi osobami? Ala może być młodsza o kilka lat, może kiedy Ty w liceum miałaś zwolnienie z wuefu, ona chętnie ćwiczyła – jest wiele czynników, które sprawią, że jednemu z nas szybciej uda się poprawić wynik, pokonać określony dystans, wykonać jakieś ćwiczenia. Nie ma sensu porównywać się do innych i czerpać satysfakcję z tego, że jest się od kogoś lepszym lub załamywać faktem, że nie możemy dogonić kogoś szybszego. Patrz tylko na siebie. Zobacz, jak dobrze Ci idzie w porównaniu z zeszłym sezonem! Nie trać energii na chorą rywalizację, na udowadnianie czegoś: niby komu i po co? Rób to dla siebie! Staraj się dać z siebie jak najwięcej i być sobą w najlepszym możliwym wydaniu!
2. Doceniaj drobne przyjemności. Nie skupiaj się wiecznie na jednym, wielkim, ambitnym celu. Owszem, mam ciągle z tyłu głowy maraton 4. maja, ale do niego jest jeszcze mnóstwo czasu. Czy myślę o nim na każdym treningu? Czy zastanawiam się, jakim tempem będę biec? Co na siebie założę tego dnia? Nie, przede mną mnóstwo fajnych treningów i zamierzam cieszyć się tym, że dni stają się coraz bardziej słoneczne. Dzięki temu nawet zwykła przebieżka z głową wolną od planu, może sprawić tyle przyjemności, że dostaniesz kopa na resztę tygodnia. Jasne, dobrze wyznaczyć sobie cel, ale ciesz się drobnymi przyjemnościami, nawet jeśli chodzi o bieganie, o życiu już nie wspominam!
3. Zwolnij na moment. I kto to mówi? Ok, przyznaję się: tej czynności jeszcze nie opanowałam do perfekcji. Dopiero się uczę. Jednak, kiedy dotarło do mnie, że warto słuchać organizmu i czasem nie trzymać się ostro nakreślonego planu dnia: trening, prysznic, śniadanie, praca, spotkanie, pranie… Czasem dorzuć coś, co nie zajmie Ci dużo czasu ale pozwoli oderwać się na chwilę, sprawi Ci przyjemność, pozwoli naładować akumulator. Idź na spacer, usiądź w kawiarni przy dużym oknie, zamów ulubioną kawę czy herbatę i popatrz na ludzi, weź ze sobą książkę, którą od dawna chcesz przeczytać, ale ciągle brakuje Ci na to czasu. Po prostu zrób czasem coś małego, co bardzo lubisz. Zawsze znajdzie się kilkadziesiąt minut, by zwolnić, by przystopować i zrobić coś dla siebie. Raz na jakiś czas. Już nie mówię, że codziennie 😉
4. Nie stresuj się tym, że ktoś Cię kopiuje. Irytuje Cię to, że koleżanka obcięła włosy podobnie do Ciebie, kupiła takie same spodnie? Bez sensu. Gdybym ja się tym stresowała, przestałabym prowadzić bloga, a już na pewno fanpage. Kiedy rok temu zauważyłam jak inne fanpage zaczynają obierać podobną strategię pomyślałam: fajnie, znaczy, że się podoba 🙂 Kiedy dzisiaj jest nas coraz więcej, myślę, że dobrze, bo uda nam się dotrzeć do większej ilości ludzi. Nie mówię, że czasem nie rusza mnie to, gdy widzę, że ktoś robi to, co ja, kupuje podobne ubrania itd. Ale to tylko ode mnie zależy co z tym zrobię. Dlatego olej i odbierz to jako komplement. Jesteś na tyle fajny, że stałeś się trendsetterem. Lepiej? Mi dużo lepiej 🙂 Po co marnować energię na takie rzeczy? Jest genialna pogoda, lepiej iść pobiegać. Ja już jutro spróbuję 🙂