Maraton coraz bliżej. Jedni biegną już w ten weekend, inni za kilka tydzień lub dwa. Co jeszcze można zrobić, żeby lepiej się przygotować? Przede wszystkim uspokoić się i wypocząć. Treningowo już nic nie osiągniemy, ale jest kilka rzeczy, które jeszcze warto wziąć pod uwagę i mogą sporo zmienić. Co takiego? O tym porozmawiałam z Kubą Wiśniewskim trenerem z Tatra Running. Oto 5 wskazówek. Podpisuję się pod każdą z nich.
1. Nie testuj
– Maraton nie jest poligonem doświadczalnym dla nowych odżywek czy ubioru (najważniejsze – butów!!!). Można sobie tylko zaszkodzić. Nowy “mój przyjaciel twierdzi, że zarąbisty” żel najczęściej okazuje się niestrawny dla zmęczonego żołądka. Nowa “ale fajna, będę w niej super wyglądać” koszulka grozi obtarciem i popsuciem taktyki na całym maratonie – mówi Kuba. A ja dodam od siebie, by wybrać buty, które lubimy, w których czujemy się dobrze, a żel koniecznie przetestować przed startem. Musimy wiedzieć jak sobie radzimy ze spożywaniem ich podczas biegania, czy smak nie przyprawia nas o mdłości, czy musimy je popić, czy nie będą przyczyną sensacji żołądkowych.
Jeśli chodzi o strój i buty wybrałam wariant, w którym wystartowałam w półmaratonie. Koszulka i spodenki – zdecydowanie Dynafit. Dlaczego? Materiał jest taki, że brak mi słów, mam wrażenie, że nie pamiętam co to znaczy: spocić się. Mam kilka fajnych koszulek, w których lubię biegać, ale ta moim zdaniem jest najlepsza na długie dystanse.
Zakładam też moje ukochane skarpety kompresyjne CEP w pięknym kolorze ;). Na co dzień w nich nie biegam, by nie przyzwyczajać do tego mięśni. Zakładam je jedynie na ważne starty – zgodnie z zaleceniem takich osób jak Jacek Gardener (JacekBiega) – albo podczas dłuższych, cięższych treningów np. podczas obozu biegowego w Szwajcarii.
No i najważniejsze: buty. Wybrałam adidas adiZero adios boost. But lekki, niezwykle dynamiczny, idealny na starty. Pokochałam go od pierwszego wejrzenia i na razie mnie nie rozczarował 🙂
2. Wypocznij, zanim staniesz na starcie
– Jeśli zależy Ci na wyniku, a nie sferze socjalnej, żadnego pasta party do północy! Wyśpij się, połóż choć pół godziny wcześniej, niż zwykle. Masz stanąć na linii startu przebierając nogami z niecierpliwości, a nie ziewając – mówi Kuba Wiśniewski. I ja z przyjemnością zastosuję się do tej porady. Ważne też, by biegać już jak najmniej w ostatnim tygodniu przed startem, wręcz odczuwać niedosyt.
3. Powstrzymaj się
Jeśli dobrze wypoczniesz, nogi będą się aż rwały do biegu, ale spokojnie, to nie wyścig na 5km tylko maraton! Ja mam nauczkę po swoim debiucie. Chciałam szybciej, bo tak dobrze i lekko się biegło i na 23km przyszedł kryzys. To była dobra nauczka, by z głową rozkładać siły. Przed Tobą naprawdę duuuuużo kilometrów.
– Choćby biegło Ci się od początku lekko, choćby wydawało Ci się, że masz mnóstwo sił, nie daj się ponieść adrenalinie. Trzymaj się założonej taktyki i konsekwentnie realizuj ją bez szaleństw. Zacznij pierwszą część dystansu spokojnie – maraton zaczyna się po 30-tym kilometrze – mówi Kuba Wiśniewski.
4. Skup się na niedalekich celach
– Jak mawia mój przyjaciel Mariusz Giżyński (znakomity maratończyk, r.ż. 2.11.20) – biegnij myśląc o następnych 5 km, nie o całym maratonie. Dziel dystans do pokonania na odcinki: do tego zakrętu, do tej latarni. W ten sposób szybciej minie czas, jeśli dopadnie Cię kryzys – radzi Kuba.
5. Kryzys można pokonać
Kryzys, ściana – bez względu na to, jak go nazwiemy, pojawi się w lżejszym lub cięższym wydaniu. Już się boję. Jednak prawda jest taka, że to od nas zależy co z nim zrobimy,
– Nawet w sytuacji, gdy masz za sobą solidne treningi, i tak dopadnie Cię mniejszy lub większy kryzys. Prawdopodobnie po 30-tym kilometrze, kiedy skończą się zapasy glikogenu. Rada? Nie ma raczej żadnej rady. Po prostu skup się, by go przetrwać. Jak łatwiej go pokonać? Myśląc m.in. że za Tobą już 3/4 dystansu, że każdy krok zbliża Cię do celu i… że prawie milion ludzi na całym świecie co roku kończy maraton. Jak oni mogą, to Ty też! – mówi Kuba.
A ja dodam jeszcze od siebie, by dobrze zjeść (ładowanie węglowodanami 3 dni przed startem), podczas biegu pić i sięgnąć po żele, a w trudnych chwilach wyobrażać sobie siebie na mecie i myśleć o tym ile przyjemnych rzeczy będziemy robić, gdy już przebiegniemy maraton. Na mnie to działa na każdym starcie, podczas wyścigów na krótszych dystansach również 🙂