“I z każdym dniem wiedziałem mniej, i z każdym dniem popadałem w rozpacz, że nigdy nie przeczytam tego, co powinienem przeczytać.” (Marek Hłasko, Piękni dwudziestoletni). I ja w podobną rozpacz popadam, dlatego dziś wreszcie wpis o książkach, które ostatnio przeczytałam, bo dawno nie dzieliłam się z Wami swoimi typami.
Tak się jakoś złożyło, że w ręce wpadały mi romanse albo powieści z wątkami miłosnymi. I fajnie, bo czymże byłoby nasze życie bez miłości? Wybrałam kilka książek, które w ostatnim czasie przypadły mi do gustu i podrzucam pomysły na lekturę.
Zygmunt Miłoszewski, “Jak zawsze”
“Wiesz, ja to bym się chciała z Miłoszewskim wódki napić!” – wyznała mi koleżanka, której poleciłam “Jak zawsze”. Mam to szczęście, że może nie wódkę, ale kawę z Miłoszewskim wypiłam i nawet na torcik mnie namówił, ale to było 11 lat temu, kiedy na swoim koncie miał jedynie “Domofon” i “Uwikłanie”. Pamiętam do dziś, jak powiedział, że chciałby kiedyś napisać romans i spróbować swoich sił w żeńskiej narracji. I napisał! Wielce się ucieszyłam na wieść o “Jak zawsze”, bo jak zawsze Miłoszewski mnie porwał. Uwielbiam jego styl i język. Z przyjemnością podglądam, jak z powieści na powieść dojrzewa i pisze coraz lepiej.
Tradycyjnie nie będę pisać o fabule – to wszędzie możecie sobie doczytać, powiem tylko, że warto sięgnąć po tę książkę z kilku powodów:
– bardzo ciekawy i oryginalny pomysł na powieść! Brawo!
– świetnie narysowane postaci,
– bardzo dobre dialogi,
– i jak zawsze u Miłoszewskiego – doskonałe opisy miejsc i realiów, które przenoszą czytelnika w inny świat
I choć”Jak zawsze” nie porwało mnie od pierwszej strony, potrzebowałam czasu, by polubić bohaterów, poczuć klimat, wkręcić się, tak później nie mogłam się oderwać i czułam autentyczny smutek, gdy widziałam, że dobijam do brzegu, bo najzwyczajniej w świecie przywiązałam się do bohaterów. Dobra robota!
W “Jak zawsze” mamy humor, miłość, seks. Mamy nietypową Warszawę i porywającą historię. Bardzo przyjemna lektura!
Gabriel Garcia Marquez “Miłość w czasach zarazy”
Jeśli każdy z nas marzy o tym, by mieć w domu biblioteczkę z książkami, których w życiu po prostu nie można nie przeczytać, “Miłość w czasach zarazy” na pewno jest jedną z nich. Przymierzałam się do niej lata temu, przeczytałam kilka rozdziałów, ale musiałam dojrzeć jak dojrzewa się do oliwek, owoców morza, szpinaku czy Chanel no.5 – choć do tego ostatniego chyba nigdy nie dojrzeję 😉
Warto było dać Marquezowi drugą szansę, choć przyznam szczerze, że potrzebowałam sporo czasu, żeby dać się porwać tej historii. Lektura też szła bardzo powoli, ale w końcu się wkręciłam na dobre. Jeśli lubicie romanse, chcecie czytać o miłości, tej książki nie możecie przegapić! Świetny język, chwytająca za serce historia, bardzo ciekawe postaci. Nie jest lektura z gatunku lekkich i przyjemnych, że można czytać po trzy strony w tramwaju i pięć następnych w poczekalni u dentysty. Wymaga skupienia i nadaje się raczej na wieczorną lekturę w łóżku albo na wakacje, kiedy masz czas, by ją połknąć w kilka dni, ale absolutnie warto tę chwilę wygospodarować, bo mało kto potrafi tak pięknie mówić o miłości!
Gabriel Garcia Marquez “O miłości i innych demonach”
Ale Marquez potrafi też być brudny, ciężki i znacznie mniej strawny. “O miłości i innych demonach” to zupełnie inna historia niż “Miłość w czasach zarazy”. Fabuła jest prostsza, opowieść krótsza, ale temat cięższy i bardziej kontrowersyjny. Mamy dosadne dialogi i odważne wątki. Jest miłość, jest erotyzm, są demony i egzorcyzmy. Ale jest też kawał bardzo dobrej literatury. Zdecydowanie bardziej polecam “Miłość w czasach zarazy”, ale ta pozycja też trzyma niezły poziom. W końcu Marquez to Marquez i jestem zdania, że warto.
Natasza Socha “Troje na huśtawce”
Lektura prosta i niezwykle przyjemna. Wciągająca – naprawdę dałam się porwać i chciałam wiedzieć “i co dalej?”, budząca emocje “uda jej się go zdobyć czy nie?”, sprawnie napisana – lekkie pióro, zgrabne zdania, czysta przyjemność. Bardzo mi się podobała.
Co zrobić, począć kiedy jesteś dojrzałą kobietą i zakochasz się w młodym chłopaku? Zaszaleć! Pozwolić mu na to, by cię odmłodził, dodał skrzydeł i przypomniał jak smakuje życie. Gorzej, jeśli ten chłopak jest synem twojej najlepszej przyjaciółki…
Przyznaję się bez bicia, że to pierwsza książka Nataszy Sochy jaka wpadła w moje ręce, ale jestem z tego odkrycia zadowolona. To był bardzo przyjemnie spędzony czas. Jeśli macie ochotę na relaks i ucieczkę od szarej codzienności, bardzo polecam tę pozycję. Spodoba się też zmęczonym mamom, które nie mają siły na Marqueza, a chętnie poczytają o miłości.
Maria Nurowska “Listy miłości”
Fantastyczna książka! Jedna z najlepszych, jakie ostatnio czytałam. Porwała mnie totalnie. Ciekawa narracja – listy pisane do ukochanego mężczyzny. Nie często wpadają mi w ręce historie napisane w ten sposób:
Przed godziną wyszedłeś z domu, po raz pierwszy nie mówiąc mi dokąd. Po raz pierwszy nie opowiedziałeś mi o swoich kłopotach, może dlatego, że wiązały się bezpośrednio z moją osobą, a może uważałeś, że tej kobiecie o obcym imieniu i nazwisku nie masz nic do powiedzenia. Nie mogę przypomnieć sobie wyrazu Twoich oczu, kiedy padło to pytanie-stwierdzenie. Być może nie patrzyłeś na mnie. Latami wyobrażałam sobie tę naszą rozmowę. Wkładałam Ci w usta zupełnie inne słowa, za każdym razem co innego znaczące. I zawsze były Twoje oczy…
Mamy bardzo wciągającą fabułę, zwroty akcji, świetnie skonstruowane postaci i odmalowaną powojenną rzeczywistość. Czyta się lekko, choć nie jest to książka z gatunku lekkich i przyjemnych. Tematy poważne, bo taka była rzeczywistość. Mamy różne oblicza miłości, biedę, głód, strach i ludzi, którzy za wszelką cenę chcą przetrwać. Mamy prostytucję, miłosne trójkąty, aborcję, a wszystko to opowiedziane w pięknym stylu. Bardzo polecam.
Robert James Waller “Co się wydarzyło w Madison County”
Pewnie każdy widział, ale już nie każdy miał w rękach tę powieść. Jednowątkowa, prosta fabuła, którą się łyka w jeden wieczór. I choć nie jest to Dickens czy Marquez, Wallerowi udało się w nieskomplikowany sposób opowiedzieć o bardzo skomplikowanych sprawach, jakimi są ludzkie uczucia. Stworzył żywe, przekonujące postaci, z którymi chce się przebywać.
Pierwszy raz czytałam tę powieść jakieś dziesięć lat temu i z przyjemnością do niej wróciłam. Polecam każdemu kto ma chęć na krótki,przelotny romans, wręcz taki na jedną noc z… ciekawą książką.
Mario Vargas Llosa “Pochwała macochy”
Jeśli lubisz książki z zaskakującym zakończeniem, musisz przeczytać “Pochwałę macochy”. Dość odważna, bardzo zmysłowa, cielesna. Niektóre opisy nawet omiotłam wzrokiem, bo choć uwielbiam erotykę, tak nie za bardzo lubię czytać o pracy zwieraczy podczas załatwiania potrzeb fizjologicznych i czemu może to być prawdziwą rozkoszą. Cóż, siedzenie w toalecie dalekie dla mnie jest od rozkoszy, ale lekturę tej powieści zaliczyłabym do przyjemności. Oryginalna, zmysłowa, zaskakująca ale też życiowa. Warto. Zarówno ze względu na sposób, w jaki została napisana jak i na samą fabułę.
Skandal.
Tę powieść powinno się spalić.
Nie czytaj jej. Odłóż z powrotem na półkę.
Jest zbyt rozpasana, perwersyjna i wyuzdana.
Mam nadzieję, że ten opis z okładki zamiast Was zniechęcić, skutecznie Was zachęcił. W końcu Mario Vaergas Llosa to jeden z najlepszych współczesnych pisarzy.
No, to tyle ode mnie na dziś! Miłego weekendu, a ja już czytam kolejną fajną książkę i obiecuję, że będę się z Wami częściej dzielić pozycjami, które wpadły mi w ręce w ostatnim czasie. I piszcie w komentarzach, co Wy ostatnio przeczytaliście!