Ostatnio ciągle gadam tylko o swojej książce i dawno nie opowiedziałam Wam o tym, co sama przeczytałam. Dlatego dziś nadrabiam zaległości i podaję listę książek, które przeczytałam w czasie trwania Fajnej Życiówki Road Trip. Masz ochotę na doskonale napisaną powieść, która będzie Cię zaskakiwać do samego końca? A może wolisz lekki, wciągający kryminał? Masz problemy ze snem, bo bierzesz sobie na głowę za dużo rzeczy i w nocy zamiast spać, wszystko analizujesz? Zajrzyj do tego tekstu, bo któraś z pozycji może być dla Ciebie! Wpadły mi w ręce także ciekawe książki o żywieniu, również dzieci. No to jedziemy w tym koksem!
Sarah Waters, “Złodziejka” – o tym, że Sarah Water ostatnio należy do grona moich ulubionych pisarzy, wspominałam już nieraz. W poprzednich miesiącach zachwycałam się jej językiem, dogłębną analizą postaci, misterną konstrukcją fabuły przy okazji książek “Za ścianą” i “Ktoś we mnie”. To po prostu taka autorka, po którą lubię sięgnąć co kilka pozycji, bo mam pewność, że mnie nie rozczaruje. Waters poświęca sporo czasu na napisanie każdej kolejnej powieści i to się po prostu czuje. Chyba nikt nie zna powieści wiktoriańskiej tak dobrze, jak ona. Zrobiła doktorat z literatury brytyjskiej w bardzo ciekawej dziedzinie gay and lesbian historical fiction. Myślisz, że to będzie za ciężki kaliber? Za dużo historii? Nic podobnego!
Właśnie cały urok Waters polega na tym, że nie przytłacza czytelnika ogromem informacji, ze swojej wiedzy korzysta jedynie w ten sposób, że umiejętnie i bardzo autentycznie kreuje miejsca, sytuacje, postaci. Po prostu wie, o czym pisze. Uwielbiam ten zimny, tajemniczy klimat, ludzi, którzy zaskakują samych siebie nieludzkim postępowaniem i subtelny erotyzm. “Złodziejka” ma te wszystkie czynniki, a jest zupełnie inna niż dwie pozostałe książki, które wymieniłam. To po prostu prawdziwa literacka uczta zarówno w zakresie fabuły jak i języka. Nie ma sensu mówić o tej książce więcej. Jeśli lubisz ciekawe historię, po prostu przeczytaj tę książkę. Na mnie czekają jeszcze 3 powieści Waters, ale skromnie je sobie dawkuję, bo wiem, że później będę musiała długo czekać:)
Charlotte Link “Obserwator – zupełnie inny kaliber. Powiem szczerze: zazwyczaj mam tak, że w przypadku muzyki, filmu, literatury przywiązuję większą wagę do samego dzieła niż jego autora. Często o twórcy nawet nie wiem nic – wstyd, ale tak już mam, że dopiero, kiedy dzieło jakoś specjalnie mnie urzecze, zaczynam szperać, szukać innych tyt
ułów, które wyszły spod jego ręki. Po “Obserwatora” sięgnęłam dlatego, że kilk miesięcy temu wciągnęła mnie inna powieść autorki “Dom sióstr”. Po kilku stronach pomyślałam: poszukam tego w oryginale, bo fabuła wciąga, ale język, że tak powiem ”taki se’. Tylko, że oryginał jest… po niemiecku. No tak, bo o autorce nie wiedziałam nic. Pozostałam zatem przy mojej polskiej wersji i powiem tak: fajna książka na wakacje. Fabuła wciąga, czasem nawet naprawdę nieźle straszy, bo budziłam się w nocy i zastanawiałam, czy na pewno zamknęłam drzwi. Mnie książka wciągnęła na tyle, że nawet w trudnych warunkach podróżowania w czasie Fajnej Życiówki kombinowałam, żeby choć na chwilę zajrzeć i zobaczyć, co się dalej wydarzy także polecam, mimo tego, że książka trochę kuleje językowo. Ale może ta Waters za wysoko postawiła poprzeczkę po prostu 😉
S.J. Scotte, Barrie Davenport, “Declutter Your Mind” – to dość już powieści, czas na poradniki. Podobno wszystkie matki tak mają, że w łóżku zamiast spać, zastanawiają się nad tym, co zrobią na obiad następnego dnia, gdzie trzeba zadzwonić, co umówić etc. Ja jeszcze ciągle myślę o pracy. To podczas bezsennych nocy powstaje większość moich projektów i tekstów.
“Wstań, zapisz sobie na kartce, co masz zrobić i nie zaśmiecaj sobie tym głowy w nocy” – powtarza mi Rudzik, który wie, że tak mnie roznosi, że nie mogę spać po nocach. I ta książka jest dla osób takich jak ja. Czyta się szybko, przyjemnie, jest sporo praktycznych porad. Czy wniosła wiele do mojego życia? Raczej tylko potwierdziła to, co już wiem, ale pomogła uporządkować kilka spraw. Np. stworzyłam sobie listę spraw, które są dla mnie ważne i posegregowałam je pod kątem tego, co jest dla mnie priorytetem a co nie. Często w życiu bierzemy się za coś, co tak naprawdę w szerszej perspektywie wcale nie ma znaczenia, ale teraz wydaje nam się, że to sprawa życia i śmierci i trzeba wszystko rzucić i natychmiast się tym zająć. A czasem po prostu warto spisać to, co jest dla nas w życiu najważniejsze i starać porządkować sprawy tak, by mieć na nie czas, a olać te, które dotyczą dziedzin dla nas mniej istotnych. Warto przeczytać.
Ann Boroch, “The Candida Cure” – czasem sięgam też po książki na temat żywienia. Ostatnio odświeżałam wiedzę na temat paleo, pszenicy – wszystkie za i przeciw, podążając dalej w tym kierunku poczytałam trochę na temat Candida. warto przypomnieć sobie raz na jakiś czas, jak ważne jest to, by na naszym stole nie było za dużo cukru, jak najmniej przetworzonych produktów i jak najwięcej świeżych warzyw. Fajne przepisy, dużo cennej wiedzy, ale jak we wszystkich tego typu kierunkach – moim zdaniem ważny jest umiar i rozsądek, bo nie chcę w życiu rezygnować już tak niewinnych przyjemności jak ananas czy kiwi.
Karen Le Billon “Francuskie dzieci jedzą wszystko. Jak wyrobić dobre nawyki żywieniowe u dzieci” – świetna książka! Generalnie unikam wszystkich pozycji “dzieciowych”, ale znalazłam tę książkę na moim Kindle i pomyślałam: “No dobra, będziemy mieszkać we Francji to przeczytam”. No i to był strzał w 10! Poleciłam tę pozycję już kilku osobom, które dzieci nie mają, ale np. interesują się tutejszymi obyczajami. “Francuskie dzieci jedzą wszystko” jest napisane w taki s
W zabawny sposób opisuje francuskie obyczaje, podejście do jedzenia – zarówno u dorosłych jak i u dzieci. Dla mnie wyjątkowo ciekawe, bo akurat byłam na etapie rozważania, jak zorganizować opiekę na Nelką (assistante maternelle/żłobek etc.) a Karen na etapie przeprowadzki miała córkę wieku żłobkowym i szkolnym więc od razu zapoznałam się z systemem. Dzięki tej książce zrozumiałam restrykcyjne podejście do pór posiłków, obsesyjne zainteresowanie jedzeniem i powiedziałabym nawet, że bardzo mi się to podoba! Oczywiście we wszystkim odnajdujemy swój rytm, ale dla mnie to bardzo ważne, żeby dobrze poznać miejsce, gdzie chcemy zatrzymać się na dłużej. Nie tylko trasy biegowe, ale też kulturę, obyczaje. Że tak powiem: “od kuchni”. Bardzo ciekawa pozycja. Polecam 🙂