O lęku, rozdrażnieniu, złości, bezradności i innych emocji, które mogą nas dopaść w tym trudnym czasie, rozmawiam z psychoterapeutką.
Koronawirus wytrącił nas z równowagi. Sprawił, że zaledwie w kilka dni, może tygodni, zmieniło się wszystko. Podejrzewaliśmy, że prędzej czy później spotka nas coś takiego, jednak ciągle mieliśmy nadzieję, że jeszcze nie teraz, jeszcze nie tu. A jednak teraz i tu to się dzieje. Jakby świat się zatrzymał, a wszystko, do czego przywykliśmy, zmieniło kształt. My z kolei z dnia na dzień musimy się do tej sytuacji przystosować. Czy jest łatwo? Nie. Zmiany zwykle nie są łatwe, a na pewno nie te, które wiążą się z ogromnym dyskomfortem. A ta właśnie taka jest. “Pamiętaj jednak o tym, że każdy rozwój poprzedza dyskomfort” – powiedziała mi ostatnio Aleksandra Korotko-Kalisz, psychoterapeutka z bezproblemowo.com, z którą poznałam się zawodowo, ale pracuje nam się tak dobrze, że – jak widać na zdjęciu – i wakacje lubimy spędzać razem.
I choć wspólnych wakacji nie ma co teraz planować, tak mi się to zdanie o rozwoju spodobało, że chciałam z Olą porozmawiać dłużej. O bezradności, lęku, zniechęceniu, złości – o tym wszystkim, co możemy teraz odczuwać. Pomyślałam, że i wam ta rozmowa może się spodobać. Że i wam może przynieść ulgę.
Ja: W mediach mówi się mnóstwo o pozytywnym nastawieniu, o szukaniu dobrych stron w tej sytuacji. Koronawirus, #zostańwdomu, czyli nadrobię zaległości na Netflixie, zrobię porządki w szafie, przeczytam domową bibliotekę, ale powiedzmy sobie szczerze dla większości z nas to nie jest łatwy czas. Weźmy np. pod lupę takie rodziny, gdzie jest dwoje dzieci czy więcej, część z nich w wieku szkolnym, gdzie ma miejsce home schooling, do tego kręci się maluch, który potrzebuje uwagi rodziców, a ci z kolei mają home office. I to wszystko na kilkudziesięciu metrach kwadratowych. Można zwariować!
Aleksandra Korotko-Kalisz: Zwracasz uwagę na to, z jak różnymi okolicznościami przyszło nam się teraz zmierzyć. Osoby, które pracują poza domem początek kwarantanny mogły potraktować jako przedłużenie weekendu i ciekawą odmianę od zwykłego tygodnia. Niektórzy z nas mogli nadrabiać zaległości na Netflixie, sprzątać czy bawić się z dziećmi, czyli robić wszystko to, na co nie mieli czasu chodząc do pracy 5 dni w tygodniu.
Ja: Trochę taki nadprogramowy urlop…
Aleksandra Korotko-Kalisz: Tak jakby. W mediach społecznościowych pojawiło się mnóstwo pomysłów na to, jak kreatywnie spędzić czas z dzieckiem, jak zrobić domowe spa i w końcu zadbać o skórę, czy jak zrobić trening w warunkach domowych, wszystko podane z uśmiechem i radością. Na przeciwległym biegunie z kolei w newsach słyszymy o kolejnych zgonach, liczbach zakażonych i trudnej sytuacji, jaka nas wszystkich dotknęła. Możemy być zdezorientowani, przytłoczeni, czuć lęk, niepewność, złość, bezradność, smutek i to jest naturalne, bo nasze życie się diametralnie zmieniło na większości płaszczyzn. Mamy dostosować się do nowych warunków pracy, zmienić formę kontaktów społecznych i je ograniczyć, zrezygnować z wielu przyjemnych aktywności, które do tej pory znaliśmy, odłożyć plany i marzenia na bliżej nieokreśloną przyszłość, ale również spędzać praktycznie cały czas, który mamy, z najbliższymi lub samotnie w zależności od naszej sytuacji życiowej. W związku z tym możemy odczuwać wiele nieprzyjemnych emocji, które są nam teraz potrzebne.
Ja: Do czego mogą nam się przydać te nieprzyjemne emocje?
Aleksandra Korotko-Kalisz: Do tego, by przystosować się do nowej rzeczywistości we własnym tempie. Nie warto z nimi walczyć i na siłę próbować je zmieniać. Warto pozwolić im pobyć z nami przez jakiś czas. Odniosę się do przykładu. Wyobraź sobie osobę, która wczoraj zakończyła wieloletni związek. Może czuć dużo smutku, złości, bezradności i to jest naturalny element radzenia sobie ze stratą. A teraz wyobraź sobie, że przychodzisz do takiej osoby i mówisz: „ No już przestań się mazać, ubieraj się i dziś znajdziemy Ci super partnera na całe życie”. Jest bardzo małe prawdopodobieństwo, że ta osoba w dzień po rozstaniu mogłaby stworzyć długotrwały, satysfakcjonujący związek, bo emocjonalnie jest jeszcze w poprzednim. Nie znaczy to jednak, że jeśli za jakiś czas kogoś pozna, to takiego związku nie stworzy, ale ważny jest czas. Dla nas teraz też bardzo ważny jest czas na przeżycie straty po wielu elementach poprzedniego życia i znalezienie sposobów na funkcjonowanie w tym trudnym okresie. Dotyczy to zarówno ułożenia życia w domu z mężem i dziećmi na co dzień, jak i znalezienia alternatywnych metod pracy, nowych form relacji z ludźmi. Na to potrzeba czasu.
Ja: Czyli zamiast przyjmować postawę: „Jest jak jest. Trzeba działać!” lepiej dać sobie czas i przestrzeń do tego, by czuć się rozczarowanym, rozdrażnionym, po prostu źle?
Aleksandra Korotko-Kalisz: Myślę, że na początku warto dać sobie przestrzeń na poczucie nieprzyjemnych emocji, które wiążą się z nową sytuacją. Możemy czuć lęk, bo zachwiana została nasza potrzeba bezpieczeństwa. Możemy czuć złość, bezradność, smutek, ponieważ wiele elementów naszego życia, które postrzegaliśmy za codzienne i stabilne zostały nam odebrane lub w znacznym stopniu ograniczone. To może być pierwszy etap.
Ja: Dajemy sobie przyzwolenie, ale przede wszystkim czas na przeżywanie negatywnych emocji. A co potem?
Aleksandra Korotko-Kalisz: Kolejnym etapem, kiedy już zdamy sobie sprawę z tego, co czujemy i jakie niespełnione potrzeby za tym stoją, o czym informują mnie te emocje, jest zastanowienie się jak wcześniej dbałam o te potrzeby, jakie zachowania, czy jakie osoby mi w tym pomagały. Podam przykład. Wyobraźmy sobie parę, która w każdy wtorek wychodziła na spotkanie ze znajomymi i zostawiała dziecko pod opieką babci. Teraz z wiadomych względów jest to niemożliwe. Oczywiście na początku może przyjść złość i poczucie straty, bo nagle nie mogą tego zrobić i brak pomysłu jak inaczej mogą tę potrzebe zaspokoić, a jak pomysł przyjdzie to niechęć związana z tym, że to nie to samo. Jednak myślę tu teraz o nieidealnych rozwiązaniach, które warto w czasie koronawirusa wypróbować. Porównam to trochę do głodu. Kiedy jesteśmy bardzo głodni i tylko duży obiad byłby nas w stanie w pełni nasycić to jeśli nie mamy takiej możliwości, lepiej żebyśmy zjedli kanapkę niż nic. Nasz poziom głodu wtedy spadnie i będzie trochę lepiej. Dokładnie tak samo może być w przypadku naszej pary, może to być kontakt przez z Skype ze znajomymi, na pół godziny zamiast trzech godzin, kiedy dziecko zaśnie, ale zawsze w jakimś stopniu spełnimy naszą potrzebę relacji. W obecnych czasach bardzo ważną rzeczą jest normalizacja i takie nawet wirtualne spotkanie ze znajomymi i opowiedzenie sobie tego, jak nam jest, z czym się mierzymy, że nie jest nam do końca wesoło, może dać nam poczucie wspólnoty i pokazać, że nie jesteśmy sami w nieprzyjemnych, a także przyjemnych emocjach.
Chciałam podkreślić zalety mówienia o tym, co czujemy, zwłaszcza teraz kiedy spełnianie potrzeby relacji i bliskości jest tak utrudnione. Dzięki mówieniu o swoich emocjach dajemy innym osobom szanse na pomoc nam w spełnieniu naszych potrzeb, a także budujemy bliskość i zaufanie.
Ja: No właśnie, ten czas podobno albo nas wzmocni albo rozdzieli. Myślisz, że teraz jest dużo łatwiej o kryzys w związku? Co możemy zrobić, by zamiast szkodzić sobie nawzajem, wspierać się?
Aleksandra Korotko-Kalisz: Zacznę od tego, że jeśli para miała jakieś niezaopiekowane i niewyjaśnione konflikty to jest duże prawdopodobieństwo, że one teraz się pojawią. Do tego możemy wyraźniej zauważyć różnicę w naszym podejściu do rozwiązywania problemów w obecnej sytuacji na świecie. Mogłybyśmy dużo mówić o tym, jakie potencjalne problemy mogą się pojawić. Myślę jednak o kilku elementach, które mogą nam ułatwić funkcjonowanie. Pierwszym elementem może być planowanie dnia, ale bez przeciążania siebie i partnera. Ten czas niekoniecznie jest dobry na nadrabianie wszystkich zaległości, bo warto pamiętać o tym, że nasz poziom koncentracji, kreatywności i produktywności może być znaczenie obniżony, ze względu na duży poziom niepewności, który nam towarzyszy. Warto dać sobie do tego prawo i być dla siebie i dla partnera wyrozumiałym. Mam na myśli to, że nie musimy uczyć się robić idealne ciasto na pizzę, odmalowywać ścian w kuchni, czy szukać kilku sposobów na uczenie dziecka liczb. Jeśli mamy taką ochotę, to zróbmy to, a jeśli wynika to z presji związanej z tym, że mamy trochę wolnego czasu i trzeba go jak najlepiej wykorzystać, to odpuśćmy i pozwólmy odpuścić partnerowi. Tak jak wspominałam o nieidealnych rozwiązaniach, teraz jest na to idealny czas.
Ja: Wspomniałaś też o komunikacji. By mówić wprost o tym, co czujemy, czego potrzebujemy.
Tak, bardzo ważnym elementem może być jasne mówienie o swoich potrzebach, o konkretnych zachowaniach, jakich oczekujemy od partnera. Jeśli się kłócimy, to ustalmy sobie jedną sprawę, o której dyskutujemy, a nawet napiszmy ją na kartce, która leży między nami w czasie tej kłótni. Zachęcam również do wymyślenia wspólnie słowa bezpieczeństwa np. stół, jabłko. Po wypowiedzeniu przez jedną ze stron słowa bezpieczeństwa oboje przerywamy kłótnię i powracamy do niej dopiero wtedy, kiedy poziom emocji opadnie, żeby nie eskalować konfliktu i nie dopuszczać do wypowiedzenia słów, które ranią naszą relacje.
By podnieść was nieco na duchu i przekonać, że możemy spędzić ten czas tak, jak my uważamy za słuszny, przypomnę inny tekst, który przygotowałam z Olą w zeszłym roku:
Kiedy odpoczywam, mam wyrzuty sumienia. Co robić?
oraz Jestem wystarczająco dobra!
może też wam się spodobać nasza rozmowa o zbyt ambitnych celach.
Miłego dnia! Trzymajcie się zdrowo!