Postanowienia noworoczne – można w nie wierzyć lub nie. Ja postanowienia wolę zamieniać w cele. Przypisuję im datę ważności, realizację dzielę na etapy, by mnie nie zniechęciły ani nie przytłoczyły, ale w tym roku mam jeszcze jeden pomysł na to, jak dobrze wykorzystać Nowy Rok. Pora na uważność!
Jak zorganizować sobie życie, by udało ci się zrobić to, co jest dla ciebie ważne? O metodzie, która u mnie się sprawdza od kilku lat napisałam tutaj: Jak wyznaczać sobie cele, a potem je krok po kroku realizować? Pod tym linkiem znajdziecie tekst z przydatnymi wskazówkami i LIVE jeśli wolicie mnie posłuchać.
Nie wszystko na raz
W tym roku postanowiłam jeszcze inaczej podejść do sprawy. Mam wrażenie, że żyjemy w pędzie i funkcjonujemy w trybie multitaskingu. Kiedy oglądamy filmy, przy okazji piłujemy paznokcie, rozwieszamy pranie albo prasujemy, podczas spaceru słuchamy audiobooka albo dzwonimy do przyjaciółki, kiedy jemy, włączamy serial. A gdyby tak skupić się na jednym? Gdyby tak wziąć do ust kawałek chrupiącego chleba posmarowanego aksamitnym serkiem mascarpone? Na górze kładę plasterki słodko-kwaśnych truskawek, maleńkie pestki zabawnie łaskoczą w język. Nie zauważyłabym tego, gdybym oglądała w czasie posiłku Workin’ Moms (serial jak zwykle odkryłam z opóźnieniem – ja chyba tak lubię, gdy już minie szał i mam pod ręką kilka sezonów – ale pokochałam całym sercem!).
Trening uważności
To uważność czy inaczej mindfulness – termin tak „modny” nie bez powodu: robimy za dużo na raz i nie jesteśmy w stanie skoncentrować naszej uwagi na jednej czynności czy na otaczającym nas świecie. Ale warto nad tym pracować!
– Początki nie są łatwe, a uważność to umiejętność. To nie jest coś, z czym się rodzimy. Musimy ją ćwiczyć każdego dnia – mówi Aleksandra Korotko-Kalisz, psychoterapeutka z bezproblemowo.com i dodaje, że dziś ten trening jest wyjątkowo trudny: Funkcjonujemy w rzeczywistości, gdzie ciągle wymaga się od nas więcej. Mamy wrażenie, że to, co robimy, nie jest wystarczająco dobre: sam spacer nie wystarczy, trzeba „przeczytać” jeszcze w tym czasie książkę albo pogadać z koleżanką.
Social media nie pomagają
Aleksandra Korotko-Kalisz: Oj nie pomagają! Wchodzimy na Facebooka, na Instagram i czytamy: Nie odpuszczaj! Daj z siebie wszystko! Bądź najlepszą wersją siebie! A ja właśnie chciałabym powiedzieć coś innego: Jesteś wystarczająco dobra!
I ja się z tym zgadzam! Oczywiście nie chodzi o to, by w Nowym Roku odpuścić. Nie, nie! Przecież mnie znacie. Chodzi o to, by nie tyle być lepszą wersją siebie, co być lepszym dla siebie. Tylko jak to zrobić?
Jak być lepszym dla siebie?
Aleksandra Korotko-Kalisz: Zacznijmy od tego, co przeszkadza w tym, by być dla siebie dobrym, czyli od wewnętrznego krytyka.
Wewnętrzny krytyk może przyjąć różne formy:
– krytyk karzący;
To ten głos, który powtarza: Jesteś beznadziejna! Do niczego się nie nadajesz!
– krytyk wymagający;
To ten głos, który mówi, że możesz więcej, lepiej, szybciej, bardziej.
– krytyk, który budzi w tobie poczucie winy;
To ten głos, który mówi: Przytyłam, więc nie będę się podobać mężowi.
Najgorsze, że ci wewnętrzni krytycy ze sobą „współpracują”. Zwykle „nie odwiedza” cię jeden z nich, tylko kilku, ale niektórzy pojawiają się częściej niż inni. Warto ich zauważyć i rozpoznać.
Ja: I co, kiedy już ich namierzymy?
Aleksandra Korotko-Kalisz: Są dwa wyjścia: można ich „wysłuchać” albo „odrzucić”. Jeśli wyobrazimy ich sobie jako czarne charaktery z bajek, filmów czy komiksów, których bałyśmy się w dzieciństwie, łatwiej będzie ich odrzucić.
Nadmiar obowiązków
Ja: U kobiet chyba najczęściej dochodzi do głosu mieszanka krytyka wymagającego i karzącego. Mówi: musisz więcej, lepiej, szybciej, a kiedy nie nadążasz, pojawiają się wyrzuty sumienia.
Aleksandra Korotko-Kalisz: Zgadza się. I to właśnie ta niebezpieczna mieszanka sprawia, że wyłączamy uważność na tu i teraz. Niby siedzę na dywanie z dzieckiem i układam klocki, ale myślami obieram ziemniaki na obiad i wkładam naczynia do zmywarki. Przez to zamiast czerpać przyjemność z czasu spędzonego z dzieckiem, odczuwamy stres. To jak pójść na masaż i myśleć o pracy. Zero relaksu!
Ja: I ja tak mam! Kiedyś koleżanka zapisała mnie na masaż czekoladowy. Powiedziała: Idź, to ci dobrze zrobi, zrelaksujesz się. W dniu masażu zadzwoniłam i zapytałam, czy mogę jeszcze zrezygnować. Wiedziałam, że się nie zrelaksuję, że będę myśleć o tym, co mam zrobienia, gdy skończę. Wolałam iść pobiegać i przewietrzyć głowę. Ale to było dwa lata temu. Teraz bym poszła. Ciągle pracuję na tym, by robić sobie dobrze i nie mieć z tego powodu wyrzutów sumienia. 😉
Aleksandra Korotko-Kalisz: I bardzo dobrze! Potrzeba przyjemności, spontaniczności i zabawy jest podstawową potrzebą emocjonalną człowieka niezależnie od wieku. Bez tego nie jesteśmy w stanie osiągnąć szczęścia i spełnienia. To tak, jakbyś miała miejsce do spania i jedzenie, ale brakowało ci ubrania.
I tym pięknym akcentem kończę, a Wam życzę wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!
Be kind to yourself!