Fajna Życiówka to całkiem przyjemny projekt. Zasady działania są proste: lecisz w wymarzone miejsce i zamiast startować w zawodach, sam organizujesz sobie bieg. Co to oznacza w praktyce? Sam wyznaczasz trasę, wybierasz dystans, dzień, projektujesz numer startowy. Dzięki temu lepiej poznajesz miejsce i ludzi, ale przede wszystkim biegniesz tam, gdzie zawsze marzyłeś, ale z jakiegoś powodu nie mogłeś tego zrobić. Pierwszy bieg zorganizowaliśmy na Grenlandii. Drugi w Warszawie, bo Fajna Życiówka to wcale nie muszą być dalekie kraje i ekstremalne warunki. Liczy się pomysł!
Pierwszy bieg, jaki zorganizowaliśmy w ramach akcji Fajna Życiówka (więcej temat projektu znajdziecie na specjalnej stronie projektu fajnazyciowka.pl) odbył się na odległej Grenlandii, ale drugi chcieliśmy zrobić bardziej lokalnie. Cel? Pokazać, że wszędzie się da, wystarczy tylko pokombinować. Ogłosiłam na blogu konkurs: zaproponuj trasę Fajnej Życiówki. Jest kilka warunków: bieg ma się odbyć zimą, w Polsce, trasa ma być prosta i niezbyt długa – realna dla kobiety w ciąży. Dostałam bardzo dużo maili (prawie sto!) z ciekawymi propozycjami. Były góry, jeziora, lasy, morze, ale była też Warszawa. Pomysł niby banalny, no bo jak to się ma do malowniczej trasy np. w Borach Tucholskich lub okolicach Morskiego Oka? A jednak Natalia Kielak tak fantastycznie opisała trasę, metr po metrze, że wygrała!
Wyobraźmy sobie: zmrok, na ulicach biało, z nieba prószy delikatny śnieg, palą się latarnie uliczne. Startujemy z rynku Nowego Miasta przy ulicy Freta, gdzie na książce siedzi miś, który czyta bajkę w otoczeniu konika na biegunach, bębenka i prezentów pod choinką.
I choć nie padał śnieg, to tak właśnie było! Biegając wokół wielkiego miśka słuchaliśmy bajek. Nikt nigdzie się nie spieszył, nikt nie gonił. Mieliśmy czas na dobrą zabawę. Ale zacznijmy tę “bajkę” od początku.
Kiedy wybraliśmy zwycięzcę konkursu, stwierdziliśmy, że nie ma co czekać i warto od razu zorganizować projekt: “Fajna Życiówka: Warszawskie Iluminacje”. Napisałam o tym na Facebooku, żeby zachęcić wszystkich, którzy chcą wziąć udział w biegu, by się przyłączyli do akcji. Oczywiście rodzynkiem była Natalia – autorka trasy.
Dzień: sobota 12 grudnia, godzina 16:00. Na miejsce spotkania wyznaczyłam słynną Kolumnę Zygmunta – wyszłam z założenia, że dodatkowe kilkaset metrów nikomu nie zaszkodzi;) Rudzik, który wymyślił kiedyś ze mną projekt Fajna Życiówka podczas jednego z naszych romantycznych wieczorów zakrapianych winem;) i dzielnie go ze mną realizuje od samego początku, wykorzystał swoje talenta i przygotował dla wszystkich numery startowe. Okazało się, że uzbierała nam się całkiem zacna drużyna!
Czas, start! Polecieliśmy odwiedzić wspomnianego miśka na Nowe Miasto, a potem wróciliśmy w okolice Zamku Królewskiego, żeby podziwiać choinkę i pozostałe ozdoby. Na Krakowskim Przedmieściu najbardziej urzekła nas tzw. “ciuchcia”.
Stamtąd udaliśmy się w kierunku Nowego Światu i Alei Ujazdowskich. Na moment zboczyliśmy z trasy na ulicę Świętokrzyską, bo ta też prezentuje się całkiem ciekawie. Alejami Ujazdowskimi dotarliśmy na metę: słynny podbieg przy Agrykoli!
Genialna atmosfera, fantastyczni ludzie i piękne iluminacje. Warszawa o tej porze roku rzeczywiście może urzec nawet swoich największych hejterów, a co dopiero będzie kiedy spadnie śnieg? Jeśli tylko macie chęć pobiec śladami naszej Fajnej Życiówki, dołączam mapkę, którą przygotowała Natalia:
Jak widać jest prosta jak drut, więc nie da się zgubić! Myślę, że to bardzo fajny pomysł na lekki, świąteczny trening. Jeśli akurat będziecie w Warszawie, oderwijcie się na chwilę od stołów i polećcie wzdłuż iluminacji. Jak wiecie jest ich znacznie więcej, więc czas, żebyście zaplanowali trasę własnej Fajnej Życiówki!