Fajna Życiówka to projekt bardzo bliski mojemu sercu. Nie tylko mojemu. To projekt, który powstał podczas wielogodzinnych rozmów, czasem delikatnych sporów, niekiedy w towarzystwie wina, innym razem śniadań, obiadów, kolacji. Fajna Życiówka powstała z miłości i pasji. Najpierw mieliśmy ją zrobić we dwoje, ale zrobimy we troje;)
„Przyznaj się, nie chcesz jeszcze mieć dzieci, ze względu na bieg na Grenlandii?” – zapytał mnie wprost, kiedy na początku patrzyłam na niego zdziwionymi oczami. No jasne, że tak! Przecież tę Grenlandię wymarzyłam sobie jeszcze zanim go poznałam. Kameralny maraton w śnieżnej scenerii w okolicach koła podbiegunowego. Cisza, pustka, tylko raz na jakiś czas widzisz plecy innego biegacza, a wokół Ciebie niezwykle malowniczy ale też bardzo monotonny krajobraz – lodowa pustynia! Zapisałam się, ciężko pracowałam na to, żebym mogła sobie pozwolić na taką fanaberię, ale stwierdziłam, że czasem warto poświęcić wszystkie pieniądze, jakie masz, na to, by zrealizować swoje marzenie. No ale tak to już w życiu jest, że coś, co teraz jest Twoim największym marzeniem, niekoniecznie nim będzie za pół roku czy za rok.
Fot. Mads Pihl/Visit Greenland
W tym czasie wiele się wydarzyło: kontuzja, która na wiele miesięcy nie pozwoliła mi trenować jak człowiek, zmiany w życiu zawodowym i przede wszystkim miłość, która sporo namieszała. No tak, trzeba powiedzieć sobie szczerze i nie bać się, że to zabrzmi tandetnie, tanio, jak banał. Zakochałam się i to tak porządnie. Pamiętacie to uczucie, kiedy w wieku lat nastu na widok obiektu naszych westchnień, policzki zaczynały się rumienić, dłonie pocić, a oczy ze wstydu uciekały w przeciwnym kierunku? Ta, właśnie tak się zakochałam i to na stare lata. Raptem zaczęłam się zachowywać jak nieśmiała nastolatka. Jakby tego było mało, okazało się, że mamy wspólną pasję, obydwoje lubimy dużo pracować i jeszcze więcej o tym gadać. Nie ukrywam, że trudno mi było spotkać kogoś, komu nie przeszkadzało to, że tak dużo robię. Słyszałam, że za dużo wyjeżdżam, za mało odpoczywam, że ciągle ten laptop, telefon, że ciężko za mną nadążyć. I pojawił się ktoś, kto chciał wstawać w weekend o 7 rano i siadać do komputera (nasz dom w weekendy przypomina biuro), kto powiedział: „Pojadę tam z Tobą”, kto pomoże mi zrobić jakiś projekt lepiej, niż zrobiłabym to sama, ktoś kto od razu wziął sprawy w swoje ręce i powiedział: „Skoro obydwoje szukaliśmy tego całe życie, to po co czekać?”.
Ale co z wyjazdami, z zawodami? Co z wymarzonym startem na Grenlandii i wieloma innymi, które zaplanowałam? Nie uciekną, wystartuję za rok. Albo… można zrobić coś nieco inaczej, lżej, na mniej ekstremalnym dystansie, czasem zmienić miejsce na bliższe, by uniknąć zbyt długiego lotu. Tak oto powstał projekt z miłości i pasji: Fajna Życiówka.
Żeby zrobić Fajną Życiówkę nie trzeba startować w zorganizowanych zawodach. Chcemy pokazać, że biec można wszędzie, a przy okazji zwiedzać ciekawe miejsca, poznawać ludzi, nowe smaki, próbować innych sportów, które są dostępne tylko w danym regionie. Biegi, w jakich weźmiemy udział w ramach projektu Fajna Życiówka to nie są zorganizowane zawody, zatem jest to świetna opcja również dla tych, którzy nie chcą startować. Zależy nam na tym, by pokazać inną twarz biegania: wesołą, z pomysłem ale jednocześnie pełną wyzwań. Zachęcić ludzi do tego, by realizowali swoje marzenia: samemu planowali trasę biegu w miejscu, gdzie zawsze chcieli się znaleźć.
To teraz pokrótce wyjaśniam o co chodzi?
Marzysz o „dyszce” w Central Parku, ale w czasie, kiedy zwiedzasz Nowy Jork nie ma żadnych zawodów? Wyznacz swoją trasę i biegnij! Lecisz na Cypr, chcesz pohasać w górach ale widzisz, że akurat w tym terminie organizowane są wyłącznie biegi miejskie? Bierzesz mapę, wybierasz fajny szlak i organizujesz swój wymarzony bieg w terenie.
Właśnie w taki sposób organizujemy pierwszy bieg z cyklu „Fajna Życiówka”, który odbędzie się na Grenlandii. Ze względu na ciążę nie mogę wziąć udziału w Polar Circle Marathon, który sobie wymarzyłam, ale za to mogę tam polecieć i zrobić swoją Fajną Życiówkę! Najpierw zwiedzimy okolice koła podbiegunowego a konkretnie Kangerlussuaq. Na dłużej zatrzymamy się w Nuuku, który jest stolicą Grenlandii (to właśnie tam znajduje się szpital, a każdy taki wyjazd trzeba skonsultować z lekarzem i upewnić się, że na miejscu można liczyć na pomoc medyczną w razie jakichkolwiek problemów). Na miejscu pozwiedzamy, pobiegamy, spędzimy sporo czasu z ciekawymi ludźmi, z którymi już udało nam się umówić. A w Halloween najważniejsze wydarzenie: Siódemka na Grenlandii. Dlaczego 7km? Bo siódemka uchodzi za symbol szczęścia a my chcemy szczęśliwie rozpocząć ten projekt. W końcu bieganie to szczęście!
Fot. Mads Pihl/Visit Greenland
Po Grenlandii ujawnimy czas i miejsce kolejnego biegu 🙂
SZCZEGÓŁY AKCJI TUTAJ: http://www.siepomaga.pl/r/fajnazyciowkadlaani
Partnerem naszej wyprawy na Grenlandię jest marka Compeed®.
Pingback: Bieganie zimą: co jeść, by mieć energię? : Panna Anna Biega()