W zeszłym roku w Walentynki pisałam o miłości do biegania. Oczywista sprawa: jeśli chcesz regularnie uprawiać sport i czerpać z niego przyjemność, zakochaj się w nim! Nie ma prostszej recepty. Dzięki temu, nie będzie trzeba wypychać cię na trening, ty po prostu będziesz chciał na niego iść. Raz bardziej, raz mniej. Mi też się czasem nie chce i sama szukam jakichś głupich wymówek, patrzę na tych jeszcze bardziej zmotywowanych, zawodników z krwi i kości – mają tak samo. „Anka, że tobie się chciało iść dzisiaj na trening” – dostaję wiadomość od kolegi, który jest moim absolutnym biegowym guru. Nie chciało mi się! Totalnie! A od innego usłyszałam: „Dziś w planie dłuższe wybieganie. Najadłem się, żeby mieć energię i … poszedłem spać”. Tak, to się zdarza najlepszym. Jak w każdym związku, będą wzloty i upadki, momenty totalnej fascynacji i takie, kiedy masz dość, potrzebujesz oddechu – przecież dobrze to znasz. Ale o tym pisałam już nie raz i nie dwa. Dlatego dzisiaj o innej miłości.
W 2008 roku, kiedy każdy facet marzył o tym, by wylądować w sypialni z Megan Fox, spotkałam się z trzema seksuologami. Przygotowywałam artykuł dla jednego z serwisów internetowych. Temat: co decyduje o tym, że ten czy ten facet zostaje naszym mężem, a tamten kompletnie się nie nadaje? Co sprawia, że mężczyzna, który od zawsze uganiał się za wysokimi brunetkami, raptem traci głowę dla filigranowej blondynki? Na czym polega fenomen kobiety „w typie każdego faceta”? Rozmowy nigdy nie opublikowałam w całości, a to było bardzo ciekawe spotkanie, dlatego z okazji Walentynek postanowiłam się nim z wami podzielić. Trzech mężczyzn i ja. Wiesław Ślósarz – seksuolog kliniczny, doktor psychologii, biegły sądowy. Podczas swojej pracy usłyszał tak wiele historii, że trudno byłoby nam znaleźć lepszego specjalistę. Grzegorz Wojas – psycholog, seksuolog, który specjalizuje się w terapii małżeńskiej. Arkadiusz Bilejczyk – psycholog, seksuolog kliniczny związany z różnymi ośrodkami. No i ja, bardzo młoda (wówczas) kobieta, która chce wiedzieć, jak to wszystko działa. W końcu dobrze znać zasady gry… O, to mniej więcej wtedy było…
Ja: Załóżmy, że mamy dość przeciętnego faceta: średniego wzrostu, żaden z niego przystojniak, do tego bardzo średni, jeśli chodzi o możliwości intelektualne. Nie zarabia też najwięcej, ale da się przeżyć. Ma równie przeciętną dziewczynę: nic pięknego, po prostu dość sympatyczna. Jak to działa: ona jest dla niego najpiękniejszą kobietą na świecie, czy jak to niektórzy brzydko nazywają: „celował w swoim przedziale“?
Grzegorz Wojas: Na to pytanie nie możemy jednoznacznie odpowiedzieć. Powodów, dla których ten mężczyzna wybrał właśnie taką partnerkę, może być wiele, ale nie da się ukryć, że klasa społeczna odgrywa tutaj sporą rolę. Proszę sobie wyobrazić kierowcę wózka widłowego. Czy myśli pani, że będzie się starał o względy kobiety, która jest lekarzem albo wykłada na wyższej uczelni?
Ja: Zdarzają się takie przypadki. Miałam na uczelni jedną panią profesor, której mąż pracował fizycznie.
Grzegorz W0jas: Tak, zdarzają się takie sytuacje, ale to są wyjątki. Proszę zobaczyć, nawet panią to zaskoczyło na tyle, że do dziś pani o tym pamięta. A szczególnie rzadko to działa w tę stronę, że mężczyzna wybiera kobietę z wyższego szczebla drabiny społecznej. Facet musi się czuć jak głowa rodziny, dlatego rzadko zdarzają się takie przypadki. Z kolei w drugą stronę to bardzo powszechne zjawisko. Kobiety często szukają partnera lepiej sytuowanego. A wszystko po to, żeby zapewnić lepszy start potomstwu. Oczywiście chodzi tutaj też o własną wygodę, jednak zaczyna dawać o sobie znać instynkt, który każe szukać bezpiecznego miejsca dla rozwoju dzieci.
Do rozmowy przyłącza się dr Wiesław Ślósarz: Zgadza się! To jest bardzo ważne: kobiety wybierają lepiej sytuowanych mężczyzn nie dlatego, że same chcą żyć w dobrobycie, tylko dlatego, że chcą zapewnić jak najlepszą przyszłość swoim dzieciom. O tym mało kto wie, często usłyszmy sformułowanie, że jakaś kobieta „leci na kasę“. A to nie o to tutaj chodzi. To właśnie ze względu na rolę matki dla kobiet liczy się wysoka pozycja społeczna mężczyzny i jego dobra materialne. Często nawet zupełnie nieświadomie, choćby ze względu na młody wiek, wybierają takiego mężczyznę. Większość z nich robi to dlatego, by ich dzieci, które dopiero przyjdą na świat, miały jak najlepsze warunki do życia.
Zaniepokojony kierunkiem rozważań Arkadiusz Bilejczyk przypomina o jeszcze jednej ważnej kwestii: Oczywiście, mówiąc kolokwialnie, „grubość portfela“ czy wysokie stanowisko, mają znaczenie przy doborze partnera, ale zapominamy tutaj o bardzo ważnej rzeczy: o tak zwanej chemii. Jeśli pyta pani o to, czy świadomie wybieramy w pewnym przedziale… czasem tak, ale czasem po prostu od razu coś zaiskrzy. Nie ma czasu na zastanawianie się, czy mam szansę czy nie. Po prostu widzę i wiem, że muszę coś zrobić. Przecież jest mnóstwo par na ulicy: cholernie nieatrakcyjny facet i piękna kobieta. Coś innego musiało ją zainteresować.
Grzegorz Wojas kręci nosem: Jak chodzę po ulicy, bywam w klubach, to wcale nie widzę tak wielu par, gdzie
kobieta jest bardzo atrakcyjna, a facet nieciekawy. Zgodzę się co do tego, że mężczyźni są wzrokowcami i jest większe prawdopodobieństwo, że atrakcyjna kobieta będzie z nieco mniej atrakcyjnym partnerem, niż miałoby to działać w drugą stronę. Dla kobiet faktycznie istotniejsze są inne kwestie: takie jak inteligencja, pozycja społeczna, poczucie humoru, poczucie bezpieczeństwa. Dla mężczyzn liczy się to, by kobieta była piękna.
Ja: Stąd słynny toast „Żeby nasze dzieci miały piękne matki i bogatych ojców?“
Grzegorz Wojas śmieje się: Dużo w tym prawdy.
Dr Wiesław Ślósarz: Zapytała pani na początku czy wybieramy osoby w ogóle najatrakcyjniejsze, czy najatrakcyjniejsze w naszym „przedziale“. Odpowiedź jest taka: wybieramy partnerów maksymalnie atrakcyjnych dla nas. Takich, którzy są w naszym zasięgu. Zazwyczaj nasze poszukiwania życiowe zaczynamy od tych kobiet z najwyższej półki. Pierwszy kosz, drugi i zaniżamy kryteria, bo mamy świadomość, że to nie jest dla nas.
Arkadiusz Bilejczyk: Dlatego poza ową chemią, o której wspominałem, liczy się też zainteresowanie drugiej strony. Jeśli mam do wyboru kobietę bardzo atrakcyjną, która nie zwraca na mnie uwagi i nieco mniej atrakcyjną, która wykazuje zainteresowanie moją osobą, to wybór jest oczywisty. Tak działamy.
Dr Wiesław Ślósarz: Po prostu wybieramy kobiety najbardziej atrakcyjne, które są dla nas dostępne.
Arkadiusz Bilejczyk: Dodajmy, że jeśli mówimy o atrakcyjności kobiet, to nie chodzi tutaj wyłącznie o walory estetyczne, takie jak dobrze wyregulowane brwi czy zadbane paznokcie. Oczywiście, to ma znaczenie, ale nie jest najważniejsze.
Ja: A co jest najważniejsze?
Grzegorz Wojas: Proporcje! Wyliczono nawet w jakim stosunku powinny pozostawać biodra do talii, żeby przyciągały partnerów. Mężczyzna ma to zakodowane pod względem rozrodczym. Kiedy zachowane zostają odpowiednie
proporcje, panowie zaczynają się interesować seksem z taką partnerką. I tutaj pojawiają się kolejne elementy: pupa, piersi, nogi, twarz.
Fot. piotrdymus.com
Ja: Czyli jednak. Twarz też jest ważna, nie tylko pupa i piersi.
Wszyscy są zgodni: Jak najbardziej!
Arkadiusz Bilejczyk rozwija myśl: Tak jak w przypadku sylwetki chodzi o proporcje, tak w przypadku twarzy o symetrię. Im bardziej symetryczna twarz, tym bardziej atrakcyjna kobieta. Liczy się także zdrowa skóra. To znowu wpływa na naszą podświadomość, że będą w takim razie zdrowe dzieci.
Dr Wiesław Ślósarz szybko reaguje: To jest uwarunkowane nie tylko genetycznie ale także kulturowo. Kobieta musi być młoda, zdrowa, symetryczna, mieć zdrową skórę i włosy, bo to w znacznym stopniu od niej zależy, jakie będą nasze dzieci.
Grzegorz Wojas szybko przejmuje pałeczkę: Megan Fox ma bardzo symetryczną twarz, między innymi dlatego tak bardzo podoba się mężczyznom. Pani też taką ma.
Ja: Nie, ja to raczej tak nie wyglądam. Powinnam się bać? – odpowiadam zaskoczona, ale gdzieś tam w głębi moja młodzieńcza próżność została połechtana. Po cichu myślę sobie „Wyglądam jak Megan Fox! Ale super!“
Grzegorz Wojas: Bać? Raczej cieszyć. Na pewno mężczyźni za panią szaleją.
Ja (szybko zmieniam temat, ale wciąż czuję się bosko): No dobrze, szaleją czy nie, co z mężczyznami? Za jakimi facetami my szalejemy?
Arkadiusz Bilejczyk: Niedawno temu były przeprowadzane badania przez amerykańskich psychiatrów. To była próba zestawienia potrzeb obydwu płci na zasadzie: czego pragną kobiety, a czego mężczyźni. W przypadku kobiet wygląd
pojawił się dopiero przy jakiejś ósmej pozycji. Najważniejsze okazały się sprawy materialne, klasa społeczna, władza, poczucie bezpieczeństwa. Czyli to, o czym już mówiliśmy. Ważne jest, by kobiety odczuwały oparcie w partnerze.
Grzegorz Wojas: Dlatego jeżeli chodzi o wygląd, kobiety uwielbiają wysokich mężczyzn. Oczywiście nie oznacza to, że niski facet jest bez szans. Po prostu wysoki będzie dużo atrakcyjniejszy fizycznie: kojarzy się z siłą, władzą. Pani nie lubi
wysokich mężczyzn?
Ja: Wyłącznie takich wybieram.
Grzegorz Wojas śmieje się głośno: Nawet WYŁĄCZNIE takich pani wybiera. No właśnie, czyli jednak są elementy wyglądu także u mężczyzn, które dla kobiet są istotne.
Ja: A co tzw.: „nierównymi parami“. Czy może tutaj chodzić o poczucie własnej wartości? Np. bardzo atrakcyjna kobieta – świadomie lub podświadomie – wybiera sobie przeciętnego partnera, bo po pierwsze, uważa, że nie zdobędzie lepszego, po drugie, przy takim czuje się bezpieczniej. Wie, że jest atrakcyjniejsza i on jej raczej nie zostawi.
Grzegorz Wojas: Może tak być. Faktycznie są osoby, które mają niską samoocenę i wybierają takich partnerów, żeby czuć się pewniej. W ogóle należy tutaj też rozgraniczyć: do czego? Kobiety jako kochanków będą wybierać zupełnie innych mężczyzn niż na męża. Podobnie jest z mężczyznami. Kobiety będą odczuwać silny pociąg do mężczyzn dobrze sytuowanych, przebojowych, pewnych siebie, zaradnych, wysokich (śmiech). I z takim partnerem będą chciały sypiać, bo on się kojarzy jako ktoś, kto przekaże dobre geny. Ale czy taki mężczyzna dobrze zajmie się domem i
będzie na pewno na dobre i na złe? Tutaj pojawiają się wątpliwości i dlatego mąż może być jego przeciwieństwem.
Dr Wiesław Ślósarz: Podobnie reagują mężczyźni. Jeśli nie są wystarczająco pewni siebie, mogą myśleć tak: atrakcyjna seksualnie kobieta może być groźna. Chcemy się czuć pewnie w domu, a nie ciągle stresować, że ktoś zabierze nam partnerkę. Dlatego może się tak zdarzyć, że jakiś mężczyzna nie będzie chciał się związać na stałe z bardzo atrakcyjną partnerką. Bałby się każdego wyjścia, każdej imprezy, a woli unikać stresu.
Ja: Czy z atrakcyjnością kobiet nie jest tak, że z jednej strony mężczyźni chcą mieć atrakcyjne partnerki, bo im się bardzo podobają, ale liczy się też to, żeby pokazać innym, na co ich stać?
Dr Wiesław Ślósarz: To jest typ mężczyzny „kozak“, który chce zaimponować wszystkim kolegom. Miałem pacjentów, którzy nawet jeszcze poprawiali urodę partnerki. Wybierali atrakcyjne, młode kobiety, które zdobywały tytuły w konkursach piękności i do tego inwestowali w nie dziesiątki tysięcy na operacje plastyczne, żeby były jeszcze bardziej atrakcyjne.
Grzegorz Wojas: Tacy mężczyźni nie mówią: „Zobacz jaką mam atrakcyjną kobietę“ tyko „Zobacz jaki jestem boski“. Nie chodzi im o to, żeby to partnerka była komplementowana. Oni sami siebie w ten sposób dowartościowują.
Ja: Czyli reasumując: wybieramy atrakcyjnych partnerów czy raczej się ich boimy?
Arkadiusz Bilejczyk: Jedno i drugie. Boimy się, ale jednocześnie bardzo nas pociągają.
Ja: Ucięłam sobie kiedyś pogawędkę z kierowcą taksówki, dość często to robię, to dla mnie kopalnia wiedzy. To był młody chłopak, który powiedział mi coś takiego: “Zauważyłem, że atrakcyjne kobiety często wracają do domu same”. Czyli jednak już wytarty frazes: Piękne, młode, wykształcone i samotne“ sprawdza się?
Grzegorz Wojas: Po części tak. Mężczyźni wolą celować nie najwyżej, bo jak wybiorą najwyżej, to ktoś ze „średniej półki“ poczuje się urażony, że jest brany pod uwagę dopiero przy drugim podejściu. Z drugiej strony nie zapominajmy o tym, że też wzrosły wymagania kobiet. Taka atrakcyjna dziewczyna, która jest niezależna finansowo wie czego chce, nie potrzebuje faceta za wszelką cenę. Zna swoją wartość i będzie bardziej wybredna. Mężczyźni do tej pory byli przyzwyczajeni do czegoś innego. Trudno im się odnaleźć w nowej roli.
Dr Wiesław Ślósarz: Zapomnieliśmy o jeszcze jednej kwestii – rodziców. Jeśli mężczyzna miał poprawne relacje ze swoją matką, to mimo wszystko, w swojej partnerce będzie szukał podobnych cech.
Grzegorz Wojas: Czasem, nawet jeśli nie miał najlepszych relacji. Niektórzy przyzwyczajeni są do tego, że matka krytykowała, zarządzała, narzucała i szukają czegoś podobnego w związku. Ale to już jest coś, co należy leczyć.
Ja: Czyli mimo rozwoju cywilizacyjnego, niewiele się zmieniło? Wciąż jesteśmy sterowani przez geny i instynkty?
Grzegorz Wojas: Tak, i tutaj raczej nic się nie zmieni. Nie jesteśmy monogamistami, sami sobie narzuciliśmy taki model życia, żeby łatwiej funkcjonować w społeczeństwie. Natomiast nasze instynkty mówią nam zupełnie co innego: mężczyźni dążą do tego, by zapłodnić jak największą liczbę kobiet, a kobiety chcą genów innego mężczyzny niż ten, który będzie pomagał wychowywać potomstwo.
Ja: To znaczy, że jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji. Niełatwo jest walczyć z naszą naturą.
Grzegorz Wojas: Teraz wszystko to kwestia naszego wyboru.
No właśnie, naszego wyboru: chyba czas zastanowić się nad tym, co nam daje szczęście, bo dzisiaj cholernie często mylimy je z przyjemnością. Czy jeszcze jedna lampka wina sprawi, że jutro, czy za tydzień będę szczęśliwszy? Czy druga porcja lodów zbliży mnie do tego, do czego dążę? Czy noc z tym wysokim przystojniakiem sprawi, że będę szczęśliwsza czy raczej oddali mnie od tego, ale będzie przyjemna w danym momencie? Czasem warto się nad tym zastanowić i wybrać to, co dla nas jest najlepsze. Nie tylko dziś, w ogóle. O i z taką myślą zostawiam nas wszystkich w Walentynki i lecę na trening. Bo miłość do bieganie wciąż we mnie jest i zbliża mnie do celu, nie oddala 😉