Związek z bieganiem jest jak związek z drugim człowiekiem: są różne fazy. Czasem nie można się od siebie odkleić, a wszystkie myśli krążą wokół jednego, zdarzają się też ciche dni. Normalna sprawa: motyle w brzuchu, które silnie trzepotałyby skrzydłami przez wiele lat, zrujnowałyby nasze wnętrzności. To samo z bieganiem. Dlatego trzeba ów fakt zaakceptować i szukać sposobów na to, by co jakiś czas budzić w sobie te silne, pozytywne emocje na nowo.
W ostatnich miesiącach może nie miałam tak, że z bieganiem się nie lubiłam, ale kryłam się z tym, że inne rzeczy znacznie bardziej zaprzątają mi głowę niż treningi. Nadal regularnie wietrzyłam umysł, ale nie z nastawieniem na wynik, start w zawodach, czy precyzyjny cel sportowy. Moim cel brzmiał raczej tak: wyjść z domu, rozprostować plecy, złapać głęboki oddech, rozruszać serce i oczyścić głowę. To też dobry powód, by wskoczyć w buty biegowe. Spodobało mi się nowe podejście: nie mierzyłam czasu, nie sprawdzałam tempa, nawet nie używałam zegarka, tylko mknęłam przed siebie, gapiłam się w morze, słuchałam audiobooków i pozwalałam, by słony wiatr z nad morza chłodził moją skórę w upalne dni.
Jednak wystarczył jeden maleńki bodziec, by obudzić starą wersję Panny Anny na nowo: ludzie. W zeszłym tygodniu pojechaliśmy z Rudzikiem w Beskidy na zaproszenie Uzdrowiska Ustroń i wspólnie spędziliśmy Weekend z Panną Anną. Był czas na pogaduchy, trening biegowy, trening funkcjonalny, a wszystko pod okiem świetnych, lokalnych trenerów, którzy na co dzień pracują na terenie uzdrowiska oraz warsztaty kulinarne. Znalazł się nawet czas na relaks i ploty w basenie solankowym!
Ale przede wszystkim była pozytywna energia w powietrzu, która tak mocno na mnie wpłynęła, że pogodziłam się z moim Garminem i powoli zaczynam wyznaczać sobie nowe cele jeszcze na ten i na przyszły rok.
Sami zobaczcie, jak było:
Patrzcie, to ja miałam motywować do ruchu i dobrego jedzenia, ale otaczają mnie tak fajni ludzie, że to Wy sprawiacie, że chcę kontynuować swoje dzieło 🙂
Dziękuję tym, którzy mnie czytają, do mnie piszą, przyjeżdżają na spotkania i cudownym postaciom z Uzdrowiska Ustroń, które doskonale wszystko przygotowały – Asiu, Waldku, Mateuszu, Bartku – Uzdrowisko ma ogromne szczęście mieć pod swoimi skrzydłami taki team! Jesteście boscy! Na pewno do Was wrócę 🙂