Twoim marzeniem już nie jest poprawienie czasu na dystansie 10 km, ani rekord życiowy w maratonie tylko bieg górski o bardzo wymagającej trasie? W sobotę 17 sierpnia odbył się Bieg ultra Granią Tatr. Dystans – 70 km, przewyższenia – około +5000 m/-4900m, start – 4 rano. Dlaczego góry tak uzależniają? O to zapytałam jednego ze śmiałków, który ukończył ten bieg!
– Taka trasa zajmuje doświadczonemu turyście 3 dni, my mieliśmy na to 17 godzin – uświadomił mi Jacek Grzędzielski, kiedy zapytałam o samopoczucie następnego dnia. Sama myślałam o tym, by ten sezon ukończyć Maratonem Bieszczadzkim, ale przemyślałam sprawę i na razie oswoję się z górami podczas obozu. Nawet kilkudniowy wypad w Bieszczady, gdzie testowaliśmy trasę, dał mi w kość. Po jesiennym maratonie dam sobie czas na regenerację, ale kto wie, może w przyszłym roku zmierzę się z maratonem w górach. O tym, dlaczego warto najpierw sprawdzić się na nieco krótszym dystansie, a nie od razu w wersji ultra, rozmawiam z Jackiem Grzędzielskim, który w ostatnią sobotę ukończył Bieg ultra Granią Tatr.
1. Bieg Granią Tatr to chyba najtrudniejszy bieg ultra organizowany w naszym kraju. Czego najbardziej się bałeś?
Najbardziej bałem się ze go nie ukończę :-), że braknie mi siły i motywacji. Bardzo dobrze znam Tatry i “niestety” wiedziałem, co nas czeka. Trasa to ponad 70 km ciężkiego, górskiego terenu, bardzo trudne technicznie zbiegi, mało miejsc w których można złapać “rytm” biegowy.
2. Jak długo trenowałeś, by przygotować się do tego startu?
Biegam już 12 lat, stricte do tego biegu przygotowywałem się od momentu zapisów czyli od 18 marca.
3. Trening to jedno, ale w przypadku tego typu biegów dieta odrywa ogromną rolę. Kiedy rozmawialiśmy przed biegiem opowiadałeś, że zajadasz się żelkami, czekoladą. Jak to wygląda w praktyce? Na kilka dni przed startem zaczęło się “ładowanie węglowodanami”?
Na 3 dni przed startem trzeba się solidnie naładować węglami, mnie w tym pomaga mój trener również dietetyk Kuba Czaja, razem ustalamy co i jak. Jest to niezwykle ważne już od poziomu maratonów.
4. Podczas tak trudnego biegu, organizm zużywa niewyobrażalne ilości energii. Wspominałeś kiedyś, że w Twoim wypadku wydatek energetyczny wynosi czasem ok. 10 000 kalorii. Jakoś trzeba to nadrobić. Jak odżywiałeś się już podczas samego Biegu Granią Tatr?
Przez 10 godzin byłem w stanie się odżywiać żelami energetycznymi, rosołem na punktach odżywczych, czekoladą. Dobra jest też cola, która zawiera kofeinę i węglowodany. Po 12 h godzinie już nic nie byłem mogłem zjeść i zaczął się dramat, organizm domagał się tylko wody.
5. Ile razy pojawia się kryzys na tak długiej trasie?
U mnie pojawił się dwukrotnie, po 6 i 12 godzinie. Oba trwały ponad 2h! Z racji tego, iż – delikatnie mówiąc nie należę do chudych biegaczy – taki długi wysiłek nie pozwala mi dostarczyć odpowiedniej ilości energii. Myślę że moim granicznym czasem jest 6-8 godzinny wysiłek, potem już jest mi bardzo ciężko, nogi pozwalają biec, ale energii brak. Do tego potworny jak dla mnie upał od godziny 11 do późnego popołudnia, straciłem ponad 10 litrów płynów na trasie. Pierwszy kryzys miałem po podejściu na Ciemniak, które w słońcu dłużyło się bez końca. Ten kryzys trzymał mnie aż do Kasprowego, potem to, co lubię najbardziej, czyli zbieg do Murowańca, gdzie odzyskałem siły i wolę walki. Po Murowańcu energii starczyło do przełęczy Krzyżne, zbieg a raczej szybkie zejście, wypalił resztki mojej silnej woli. Do tego mały incydent z turystami, którzy usiedli na samym środku ścieżki blokując mi zbieg, musiałem ich ominąć gwałtownym odskokiem i skończyło się to potwornym skurczem łydki. Jakoś z pomocą mentalną mojego kolegi, z którym biegłem od startu do 35 km, a który dogonił mnie po 5 godzinnej rozłące, dotarłem do Schroniska w Dolinie Pięciu Stawów. Tam mirinda, cola i decyzja: próbujemy razem ukończyć w limicie.
6. Masz na swoim koncie kilka biegów ultra. Który wspominasz najlepiej? Debiut?
Dokładnie tak, mój debiut Bieg 7 Dolin – 100 km i czas 14:49 bez większych kryzysów, nie mogę się zbliżyć teraz do takiego poziomu.
7. Wiem, że do startu przygotowywałeś się też w górach. Trenowałeś nawet na trasie samego biegu. Słyszałam, że na biegi górskie często jeżdżą biegacze miejscy, którzy trenują wyłącznie na asfalcie. Myślisz, że ktoś taki ma szansę ukończyć bieg ultra w górach? Może nie tak wymagającą trasę jak Bieg ultra Granią Tatr, ale w innych biegach ultra, jak choćby Bieg Rzeźnika? Przeraża mnie fakt, że ktoś decyduje się na start w Biegu Rzeźnika, czy w innych bardzo wymagających zawodach, choć nigdy nie trenował w górach…
Oczywiście szanse na ukończenie tacy biegacze mają, ale według mnie kosztem swojego zdrowia. Mnie też przeraża fakt, że coraz częściej ludzie od razu porywają się na biegi ultra, ale zawsze tak będzie i oni będą mądrzejsi od nas. Pozostaje nam tylko postępowanie według swoich indywidualnych odczuć i konsultacje z ludźmi, którzy takie dystanse mają już za sobą.
8. Biegi górskie powoli robią się coraz bardziej popularne. Co poleciłbyś biegaczom, którzy jeszcze nigdy nie zmierzyli się z czymś takim? Co będzie dobre na pierwszy raz?
Na pierwszy raz radzę wybrać się na profesjonalny obóz biegowy w górach np. Tatra Running, gdzie jednym z trenerów jest Przemek Sobczyk, który zdeklasował rywali na Grani Tatr. Tam możemy pod okiem specjalistów ocenić swoje możliwości, poznać specyfikę biegów górskich i przede wszystkim skonsultować się ze specjalistami, którzy nie pozwolą nam na popełnienie klasycznych błędów początkujących. Zapewniam, że taki start pozwoli nam pokochać biegi górskie i poprawić się na płaskim terenie.
9. Twoja rada dla ludzi, którzy nigdy nie startowali w biegu ultra?
Do not try this at home 🙂 Żartuję. A tak naprawdę przebiegnijcie kilka maratonów, potem któryś z maratonów górskich, a dopiero potem staruje w ultra, nie przesiadajcie się z “malucha” do “porsche” bo możecie zrobić sobie krzywdę i na zawsze zniechęcić się do biegania.
10. I ostatnie pytanie: co mają w sobie biegi górskie, czego nie znajdziemy nigdzie indziej?
Nieprzewidywalność kompletną nieprzewidywalność. Na biegach płaskich biegniesz na konkretny czas, tu biegniesz jak CI w danym dniu pozwala organizm. W biegach górskich jest dużo więcej czynników wpływających na naszą dyspozycje niż w biegach płaskich. No i te zbiegi, które uzależniają jak narkotyk. Kto umie zbiegać po górach, ten wie jaka to frajda, to czysta 100% adrenalina.