Co nas nie zabije, to nas wzmocni – mówi stare porzekadło. Banał? Wyświechtany slogan? Coś jednak sprawia, że pewne hasła stają się powtarzanymi przez lata mądrościami. Jednego dnia czujesz się tak, jakby cały świat funkcjonował dla ciebie: wszystko, o czym nawet nie zdążysz jeszcze pomyśleć – dzieje się, zmiany, których zawsze się bałeś, nadchodzą i dowiadujesz się o sobie rzeczy, jakich jeszcze nie wiedziałeś. Ale to dobre wiadomości. Następnego dnia wszystko obraca się o 180 stopni. I co? Położyć się do łóżka z kubłem lodów czekoladowych, włączyć komedię romantyczną i płakać? Albo iść na piwo z kolegami i kompletnie się sponiewierać? Hm… to może pomóc w sytuacji, gdy chodzi o sprawy sercowe, chociaż pamiętam do dziś, że kilka lat temu, gdy przeżywałam różne takie ceregiele wskoczyłam na bieżnię (bo jeszcze wtedy nie biegałam tylko ćwiczyłam na siłowni) i biegłam ile sił w nogach. Łzy spływały mi po policzkach, kapały na monitor, na bieżnię, ale ja leciałam dalej. Musiałam się kilka razy zatrzymać, złapać oddech, przetrzeć twarz, ale próbowałam jeszcze raz i jeszcze raz. Nie obchodziło mnie to, czy ktoś patrzy i myśli sobie, że mam nierówno pod sufitem. Nic mnie nie obchodziło, biegłam dalej. Dziś poszłabym do lasu!
Uwielbiam biegać – o tym już wiesz. Kiedy się nad tym głębiej zastanowię, to uświadamiam sobie, że kocham ten sport niemalże w każdej odsłonie. Zimowe poranki, gdy jest jeszcze ciemno, a ty wstajesz nieprzytomny i po omacku wsuwasz buty na stopy, brzmią groźnie i nieprzyjaźnie ale mają ogromny urok. Przebieżka wśród świateł wielkiego miasta w upalną noc idealnie odstresowuje po całym dniu. Bieganie w śniegu, w błocie, na plaży. Znienawidzony wyścig na dychę, gdy cztery razy obiecuję sobie, że za kilometr schodzę z trasy, ukochany półmaraton, czy wyczekany maraton. Tak, siedząc przy porannej kawie mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że kocham każdą odsłonę tego sportu, ale nic nie oczyszcza i nie koi tak bardzo jak las, a jeszcze lepiej: las w górach.
6 powodów, dla których musisz iść do lasu
Słuchaj i oddychaj
Idealne rozwiązanie: zostaw w domu pulsometr, GPS’a (no chyba, że nie masz tendencje do tego, by się gubić;), nie bierz muzyki. Wbiegnij na leśną ścieżkę, zaciągnij się zapachem liści, szyszek, mchu, posłuchaj wiatru, ptaków i swojego oddechu. Gwarantuję, że już po kilkunastu minutach poczujesz, jak schodzi z ciebie cały stres. Będziesz miał ochotę tańczyć i śpiewać!
Daj odpocząć stawom
Łapią cię kontuzje? Po wielu kilometrach na asfalcie czujesz, że zaczynać cię coś boleć w biodrze, kolanie, tu coś uwiera, tam puchnie? Przenieś się na miękkie podłoże, a od razu poczujesz ulgę. Owszem, bieganie w lesie jest wymagające: trzeba uważać na korzenie, kamienie, różnego rodzaju nierówności, ale dzięki temu stopy pracują dużo ciężej niż podczas biegania na asfalcie. Staraj się wplatać tego typu treningi do swojego planu, a na pewno nie pożałujesz!
Nakarm swoje oczy
Otoczenie! Jej, nie ma słów, które wyrażą to, co zobaczą twoje oczy, kiedy wybierzesz się na przebieżkę do lasu. Krajobraz wiecznie się zmienia, zieleń ukoi cię, zachwyci, uspokoi. Kiedy biegam w lesie, głowa lata mi na wszystkie strony i ciągle mam ochotę złapać kogoś za rękę i powiedzieć: patrz, ale tu jest pięknie!
Spędź czas sam ze sobą
No właśnie: “złapać kogoś za rękę”, ale nie zawsze jest kogo, bo bieganie w lesie nabiera jeszcze lepszego wymiaru, gdy biegasz sam. Wiadomo, wszystko w granicach rozsądku, bo nie jest to rozwiązanie bezpieczne. Jeśli dobrze znasz miejsce, wybierasz się na krótki trening i jest środek dnia, to warto wziąć ze sobą telefon i potruchtać w okolicy, ale wszystko z głową. Najlepiej wybrać się do lasu w dwie lub więcej osób. Niech każdy biegnie swoim tempem, czasem wraca, wyprzedza, mija, żeby mieć mały kontakt, ale być samemu ze swoimi myślami, planami, żeby pogadać ze swoim ciałem.
Schroń się przed upałem i deszczem
Pada? A może żar leje się z nieba? Las to idealne schronienie! Kiedy wieje, tutaj możesz się schronić i biegać w komfortowych warunkach. W czasie deszczu też jest znacznie bardziej sucho, a w upały – chłodniej. Miejscówka idealna na każdą pogodę!
Bądź częścią tego świata!
I na koniec najważniejsze: kontakt z naturą. Nie ma nic lepszego niż ten moment, kiedy zapominasz o wszystkich problemach, czujesz totalną wolność: możesz biec przed siebie, gdzie tylko chcesz i jak długo chcesz. Czujesz, że jesteś częścią tego wszechświata. Bezcenne!
Ja jeszcze lubię na koniec przytulić się do brzozy 🙂