Zwykle to nie jest miłość od pierwszego wejrzenia. Podchodzisz, obwąchujesz je z każdej strony, powoli badasz i sprawdzasz, jaki ma na Ciebie wpływ. Czy to jest TO? Czy nie lepiej byłoby poszukać czegoś innego? W końcu początki są zwykle bardzo trudne i bolesne. Potrzeba czasu, by zbudować wytrzymałość i na luzie biec przed siebie z uśmiechem na twarzy, cieszyć się każdą chwilą. Ale powiedzmy sobie szczerze: nawet później nie każdy trening tak będzie wyglądał. I o tym dzisiaj postanowiłam powiedzieć kilka słów.
Kolorowe magazyny, programy telewizyjne, serwisy internetowe, blogi (w tym mój!) zwykle pokazują bieganie od tej fantastycznej strony: sport sprawi, że na Twojej twarzy częściej będzie gościł uśmiech, poznasz wspaniałych ludzi, będziesz się lepiej czuć we własnym ciele – wszystko prawda! Ale powiedzmy sobie szczerze: nawet wtedy, kiedy zakochasz się w bieganiu do szaleństwa, będą lepsze i gorsze dni. I warto o tym powiedzieć, żebyś później nie czuł się źle: “Ej, może bieganie nie jest dla mnie skoro ta Panna Anna zawsze taka uśmiechnięta i taką przyjemność sprawia jej to bieganie”. Mi też się czasem ciężko trenuje. Czasem piszę Wam o tym, że to nie był ten dzień i już w trakcie treningu zmieniłam plan, bo wiedziałam, że nic z tego nie będzie, ale postanowiłam powiedzieć to raz jeszcze: TO NORMALNE! Z tą miłością do biegania jest tak samo jak z miłością w ogóle: raz jest totalne szaleństwo i fajerwerki, a innym razem ciche dni.
To nie jest tak, że za każdym razem, kiedy wskakuję w buty biegowe, czuję się jak królowa życia. Są dni, kiedy nic nie jest w stanie mnie powstrzymać, nogi niosą mnie dalej i szybciej niż planowałam i takie, kiedy jedyne o czym myślę to to, ile kilometrów jeszcze zostało do końca, bo najchętniej już bym wróciła do domu. Wszystko zależy od wielu czynników. Czasem od tak prostych jak to, co zjadłam, ile spałam, ale też do tych nieco bardziej złożonych jak problemy osobiste czy stres.
Dlatego nie zrażaj się, przygotuj się na to, że bieganie ma różne oblicza: czasem doda Ci sił i sprawi, że wszystkie inne problemy znikną, a innym razem strzeli Cię w twarz i pokaże, że wcale nie jesteś takim chojrakiem, jak myślałeś. Nie przejmuj się! To właśnie dzięki tym gorszym dniom później z jeszcze większą przyjemnością możemy docenić te, kiedy nie trzeba wkładać żadnego wysiłku w każdy krok, a nogi same niosą!