Wczoraj położyłam się do łóżka. Nastawiłam budzik na 5:30, naszykowałam ubranie na poranną przebieżkę. Wstałam rano, nie zastanawiałam się, czy jestem wyspana, czy mam chęć zostać w łóżku, czy nie lepiej pospać i iść na trening po pracy. Po prostu pobiegłam. Dlaczego? Jest wiele powodów.

Dlaczego biegam? Skąd biorę motywację? Przecież ja też jestem człowiekiem i czasem odpuszczam, kiedy czuję, że jestem zmęczona, kiedy wiem, że lepiej odpocząć jeden dzień, a kolejnego uderzyć ze zdwojoną siłą. To działa, sprawdza się, polecam przetestować tę metodę i nie dać się wkręcić w wyrzuty sumienia z gatunku: „Jej! Dzisiaj nic nie zrobiłem!” – zrobiłeś dużo: odpocząłeś. Takie refleksje naszły mnie pewnie w związku ze zbliżającym się obozem biegowym, na który jadę za trzy dni (hurrrrrrrra!), a później maratonem. Żeby nie wypruwać się przed ważnymi treningami, startami, żeby biegać dla przyjemności i nie być dla siebie zbyt surowym. Przecież nie jestem zawodniczką, która musi dobiec na metę o określonym czasie. Owszem, chciałabym, ale taki maraton zależy od wielu czynników, to nie wyścig na 5 czy 10 km, gdzie można pocisnąć. Tutaj liczy się wszystko: sen, dieta, regeneracja, samopoczucie psychiczne, a do tego czynniki zewnętrzne: czy dobrze się ustawię, jak rozłożę siły od samego początku. Dlatego uspokoiłam się, przebiegłam na spokojnie po Warszawie i przypomniałam sobie dlaczego tak bardzo dobrze się czuję, gdy biegam…


Odpowiedź na każde pytanie
Czasem mam do przemyślenia sprawy osobiste, czasem zawodowe. Zawsze wtedy, kiedy muszę podjąć trudną decyzję i nie do końca jestem p
ewna, że dobrze robię, idę podbiegać. Często odpowiedzi od razu przychodzą same, innym razem po prostu uspokajam się, odrywam na moment od wszystkiego, nabieram dystansu. Jestem tylko ja, moja ulubiona muzyka i ukochane trasy. Czuję wolność, czuję, że mogę odetchnąć wiem, że wszystko samo się wyjaśni. Innego rodzaju treningi też pomagały, ale tylko bieganie pomaga mi spojrzeć na wszystko z innej perspektywy, wyciszyć się.


Lekarstwo na gorszy dzień
Masz gorszy dzień? Wszystko Cię wkurza, irytuje i najchętniej nie wyszedłbyś z łóżka tylko przespał cały dzień? Lepiej zerwać się, wskoczyć w buty sportowe i iść na przebieżkę. Bez planu treningowego, bez pomysłu po prostu wyjść i biec. Zrobić sobie kilka mocniejszych akcentów, wyżyć się, a wszystko przejdzie jak ręką odjął. Regularne bieganie z kolei sprawi, że rzadziej będzie Ci doskwierać słabe samopoczucie. Ja jestem teraz tak tym wszystkim pochłonięta, że naprawdę bardzo sporadycznie miewam słabsze momenty, a kiedyś miałam po prostu za dużo czasu na myślenie o głupotach…
Lepsze ciało, lepszy nastrój
Brzmi banalnie? Brzmi źle? Umówmy się: nie biegam dlatego, by dobrze wyglądać, bo gdyby tak było, nie brałabym się za ostre treningi, po których jestem głodna jak wilk, ale jak każda kobieta jednak patrzę w lustro i chciałabym mieć ładną pupę, fajne nogi, płaski brzuch. Jeśli lepiej wyglądasz, czujesz się pewniej, nie ma co ściemniać, że to jest bez znaczenia. To ma znaczenie i to ogromne.
Dlatego biegnij, ciesz się wolnością, odpoczywaj od codziennych zmartwień i ciesz się, że metoda, jaką sobie znalazłeś, dodatkowo pomoże Ci ukształtować sylwetkę w przeciwieństwie do takich sposobów jak: alkohol czy kubeł lodów.