Święta, święta i po świętach. Jak tylko się skończą, zwykle planujemy Sylwestra. Ten rok był dla was udany sportowo? Dla mnie bardzo. Co zrobić, by przyszły był jeszcze lepszy i nie zacząć go na gigantycznym kacu z jeszcze większymi wyrzutami sumienia? Dzielę się swoimi doświadczeniami, podpytałam też dietetyków i trenerów!
Nie wiem jak dla was, ale mam nadzieję, że tak samo jak dla mnie, rok 2013 był bardzo udany. Co więcej: mogłabym nawet powiedzieć, że do tej pory był to najlepszy rok w moim życiu (choć wiem, że zostało jeszcze kilka dni do końca i nie chciałabym sobie niczego wykrakać). Dlaczego najlepszy? Dlatego, że to pierwszy aż tak intensywny rok, w którym udało się osiągnąć tak wiele, w tak krótkim czasie. Osiągnęłam swoje cele sportowe, wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że zachęciłam całkiem sporą grupę ludzi do tego, by się ruszyć z kanapy, udało się zorganizować wspólne spotkania biegowe, warsztaty kulinarno-biegowe, pojechałam na obóz biegowy do Szwajcarii dzięki czemu udało się zobaczyć jedno z najpiękniejszych miejsc na ziemi i co więcej: POBIEGAĆ TAM!
Poznałam masę fantastycznych ludzi, którzy bardzo szybko stali się tak bliscy, że są prawie jak rodzina. Ale to nie wszystko: odważyłam się wreszcie i wynajęłam mieszkanie w mojej ukochanej dzielnicy (wybierałam ją oczywiście pod kątem biegania, a nie komfortu dojazdu do pracy – czasem samą siebie przeklinam jak ściskam się jak sardynka w tramwaju), zmieniłam pracę na taką, która sprawia mi wiele przyjemności. Gorzej w życiu osobistym, bo przez te wszystkie projekty nie było na nie zbyt wiele czasu, ale nadrobię!
Wystarczy tego gadania, czas na konkrety, czyli alkohol
Zacznijmy od kalorii
Nie ma co się oszukiwać: nawet jeśli na co dzień stawiamy przede wszystkim na zdrowie i dobrą kondycję, najważniejsze są dla nas wyniki, a nie to, czy na nasze łydki uda się wcisnąć kozaki (ostatnio temat powrócił, ale stwierdziłyśmy zgodnie z dziewczynami, że wolimy biegać w przyzwoitym czasie), to jednak każdy z nas chciałby również dobrze wyglądać i tak też się czuć we własnym ciele. Poza tym każdy dodatkowy kilogram nie jest mile widziany w drodze po kolejną życiówkę. Spójrzmy zatem na napoje wyskokowe pod kątem kaloryczności
O kaloryczności alkoholu decyduje jego stężenie oraz zawartość dodatkowych składników np. cukru. Co to oznacza w praktyce?
– Kieliszek wódki 40ml ma 110kcal, drink (300ml) ok. 300kcal, wermut słodki w 120ml ma 146kcal, a likier taki jak adwokat 280kcal w 100ml – mówią dietetycy z Poradni Halsa.
Który alkohol będzie najbardziej korzystny dla naszej sylwetki? Wino wytrawne, najlepiej czerwone. Jeden kieliszek (oczywiście wszystko zależy od tego, po jak duży kieliszek sięgniemy 😉 to ok. 78 kcal.
– Jeśli już miałabym jakiś alkohol wybrać, to byłoby to czerwone wino. Mamy tutaj podwójne działanie: alkoholu etylowego i substancji oksydacyjnych. Dodatkową zaletą wina jest kultura picia. Wino się celebruje, pije w małych kieliszkach o pojemności około 150 mililitrów, co oznacza o połowę kalorii mniej niż w przypadku piwa – mówi dietetyk, Barbara Dąbrowska-Górska z poradni Dietosfera.
Na szczęście jestem fanką czerwonego wina wytrawnego, ale raz na jakiś czas lubię się napić szampana. Sylwester to dobra okazja. Okazuje się, że to również nie jest złe rozwiązanie tylko należy pamiętać o jednym: stawiajmy na dobrą jakość i nie dajmy się skusić na słodkie warianty. W przypadku szampana, czy nieco mniej wykwintnej wersji czyli wina musującego, ważne jest to, by nie mieszać ich z żadnym innym alkoholem, jeśli chcemy uniknąć przykrych konsekwencji… I jednak z własnego doświadczenia (a jak wiecie, mam całkiem niezłe jeśli chodzi o imprezową przeszłość;) mogę powiedzieć, że nawet wtedy, kiedy sięgamy po Veuve Clicquot czy nawet Cristal z najwyższej półki, umiar jest konieczny, jeśli chcemy się czuć dobrze następnego dnia.
Miłośnicy kolorowych drinków
Wszystko fajnie, ale niestety nie każdy lubi wino czy szampana. Znam wiele osób, które nie dadzą się namówić na takie rozwiązanie. Co wtedy? Jeśli chodzi o mocniejsze alkohole, dietetycy radzą, by pić je w czystej postaci i nie przyrządzać kolorowych drinków, bo w ten sposób niepotrzebnie zwiększamy kaloryczność napoju.
– Dla osób dbających o linię drinki w ogóle nie są polecane, ponieważ są wysokokaloryczne. Drink przygotowany z napoju gazowanego, wódki i syropu może zawierać nawet 350 kcal, a są i takie, które mają nawet dwukrotnie więcej! Warto zdawać sobie sprawę z tego, że alkohol sam w sobie jest bardzo kaloryczny (1 gram dostarcza 7 kcal) i odwadnia organizm – mówi Aneta Łańcuchowska, specjalistka z Poradni Dietetycznej Halsa.
I choć często spotykam się z komentarzem, że piwo to mało kobiecy alkohol, muszę przyznać, że czasem lubię sobie wypić piwko, czy nawet więcej. Szczególnie w okresie wiosenno-letnim, kiedy sporo trenuję i startuję lubie sobie w ten sposób czasem wynagrodzić trud po wysiłku. Przez ostatnich kilka lat byłam wielką miłośniczką wina i szampana, nie piłam nic innego. Ale odkąd pokochałam bieganie w upały, doceniłam uroki gaszenia pragnienia tym napojem. Na szczęście jesienią i zimą piwo mnie nie kusi. I dobrze, bo dietetycy nie polecają takiego rozwiązania na zabawę Sylwestrową.
– Jest wiele rodzajów piwa. Te ciemne zawierają zwykle więcej węglowodanów, a więc są bardziej kaloryczne od jasnych. Z kolei piwo smakowe zwykle jest dodatkowo dosładzane, a więc jeszcze bardziej kaloryczne od ciemnego. Szklanka tradycyjnego jasnego piwa dostarcza około 115 kcal, natomiast szklanka piwa smakowego około 150 kcal. Niestety piwo nie należy do dietetycznych napojów, nawet w kategorii napojów alkoholowych, ponieważ zawiera dużo węglowodanów i to o bardzo wysokim indeksie glikemicznym, przez co bardzo pobudza apetyt – wyjaśnia Łańcuchowska.
Co robimy? Ja proponuję w Sylwestra wrócić do korzeni i pić wino oraz szampana, a piwko zostawmy sobie na lato i intensywne treningi, gdzie jedna butelka, czy dwie wypite raz na jakiś czas krzywdy nam nie zrobią.
Trening pójdzie na marne
Ale kalorie to tylko jeden aspekt, jeśli chodzi o alkohol. Skoro mamy ambitne plany na Nowy Rok, to liczy się także to, by nie wypaść z formy. Niestety alkohol nie wpłynie pozytywnie na nasze wyczyny sportowe, dlatego warto pamiętać, by zabawy, takie jak Noc Sylwestrowa, zdarzały się jednak dość sporadycznie…
– Jeśli w piątek, czy sobotę pozwolimy sobie na to, żeby wypić 5 piw lub 6 drinków, to wysiłek, jaki wykonaliśmy w ciągu całego tygodnia, w sporej części pójdzie na marne – mówi mój kolega Greg Smith, trener osobisty z Londynu. – Nie dość, że piwo, czy kolorowe drinki wypite w takiej ilości dostarczą organizmowi gigantyczną porcję cukru, to jeszcze osłabią kondycję, nie dadzą organizmowi szans na regenerację – dodaje.Dlaczego tak się dzieje? Krzysztof Kubiak, trener osobisty oraz Regional Fitness Manager w Holmes Place wyjaśnia to w następujący sposób:
– Spożywanie alkoholu ma negatywny wpływ na nasze zdrowie, szczególnie, jeśli mówimy o osobach aktywnych. Odwadniamy się, wypłukujemy cenne minerały, a dodatkowo zatruwamy organizm przez co, zamiast się regenerować, zajmuje się on usuwaniem toksyn. W przypadku treningu typowo siłowego odbija się to na ilości powtórzeń oraz intensywności treningu. Średnio spadek formy można oszacować na 15-20%.
Co zrobić, by kac nie zatruł nam życia?
Wybraliśmy już kreację, wybraliśmy rodzaj trunku, którym będziemy się upajać. Czy są sposoby na to, by kac, który jednak może się pojawić kolejnego dnia, był mniejszy?
– Etanol ma działanie diuretyczne, czyli powoduje zwiększoną produkcję moczu. W ten sposób może doprowadzić do odwodnienia organizmu. Dlatego najlepszym sposobem, aby przeciwdziałać powstawaniu kaca jest spożywanie dużej ilości płynów, najlepiej wody w dniu, w którym będziemy spożywać alkohol. Jeżeli nie zrobiliśmy tego na zapas, warto wypić około pół litra płynów przed pójściem spać. Dodatkowo można uzupełnić straty elektrolitów poprzez wypicie preparatu multiwitaminowego.
Spożycie przed wypiciem alkoholu obfitego posiłku spowolni wchłanianie alkoholu. Jednakże wprowadzimy do organizmu dodatkowe kalorie, z którymi organizm może sobie nie poradzić i w konsekwencji odłoży w dodatkowy tłuszczyk – radzi dietetyczka Aneta Łańcuchowska.
Nie wiem jak wy, ale ja nie jestem wielką fanką imprez sylwestrowych. Powód jest prosty: nie lubię wymuszonej zabawy na zasadzie: teraz wszyscy musimy być w świetnych humorach, pić szampana i bawić się do białego rana. Wolę bawić się wtedy, kiedy raptem przyjdzie mi na to chęć. Mimo wszystko, dobrze jest wiedzieć, czego się napić i ile, jeśli już żyjemy przyszłorocznymi życiówkami 😉
Pingback: Poświąteczny przegląd tygodnia (5/12) | Life Manager-ka()